Nie umiem opowiedzieć się po czyjejś stronie. Po prostu zdarzyła się bardziej spektakularna sytuacja niż te, które miały miejsce wcześniej. Napięcia w czasie pracy z Krystianem są bardzo silne, to część jego metody dochodzenia do końcowego efektu. Dobrze pamiętam, że niejeden raz trzaskałem drzwiami i wychodziłem z próby. To normalne. Wióry, które lecą przy rąbaniu drewna. Praca przy jednym projekcie trwa wiele miesięcy. Nie ma mowy, żeby w tym czasie myśleć o jakiejkolwiek innej pracy. Tymczasem codzienność skrzeczy i wymaga np., żeby płacić rachunki.
[b]Ma pan ochotę na ponowne spotkanie z Lupą?[/b]
Wszelkiego rodzaju deklaracje nie mają w tym przypadku sensu, bo musi to wynikać z chęci obu stron, zwłaszcza reżysera. Często spotykamy się prywatnie, przyjaźnimy się.
[b]Jacy są dzisiaj młodzi aktorzy?[/b]
Myślę, że nieco inni niż my czy ci, którzy wchodzili do zawodu jeszcze 15 lat temu. Mają inne imperatywy działania. Niestety, także mniej miłości do desek teatralnych. Prowadziłem seminaria dla adeptów i zauważyłem, że prezentują postawę roszczeniową: „Przychodzimy, a ty nas naucz”. Zwykła wymiana, jak w sklepie. Nie mogli zrozumieć, że ten, kto uczy, może tylko dać impuls, wskazać drogę. Że reszta należy do nich. Trzeba czytać, chodzić do kina, teatru, muzeów. Pomyśleć, popracować nad sobą. To się nie mieści w ich wyobrażeniach. Nie widzieli niczego niestosownego w używaniu telefonów podczas zajęć. I może dobrze? Spróbowałem i wiem, że nie mam talentu pedagogicznego.
[b]Ale jeśli zdecyduje się pan stanąć po drugiej stronie rampy, to będzie pan w roli nauczyciela.[/b]
Najpierw musi się pojawić siła, która prowadzi i zmusza, by coś napisać, wyreżyserować, namalować...
[b]Maluje pan jeszcze?[/b]
Czasami.
[b]Z potrzeby tworzenia czy odreagowania?[/b]
Coś się nieraz przyśni. Jakiś impuls się pojawi.
[b]A jak pan sobie radzi z dyscypliną, której wymaga codzienność?[/b]
Z trudem.
[b]Ale żeby lepić miesiącami swoje modele żaglowców ma pan cierpliwość.[/b]
Udają mi się czasem chwile skupienia, niezbędne, by osiągnąć zamierzony efekt, czyli precyzyjnie przymierzyć coś i przykleić. Zmieniłem nieco zainteresowania i zająłem się modelami samochodów i samolotów. Gdy przyjdzie wiosna, będziemy oblatywać z synami motoszybowiec, który właśnie skonstruowałem.
[b]To rodzaj wewnętrznej emigracji?[/b]
Być może. A może po prostu dziecinnieję?
[b]Od książek też pan ucieka?[/b]
Od literatury nie. Ale na ogół są to powroty zgodnie z zasadą, że najbardziej lubi się to, co zrobiło na nas wrażenie w młodości. Ostatnio nabyłem dzieło Bolesława Prusa o pisaniu powieści. 800 stron wielce interesującej lektury. Polecam.
[b]Przygotowuje się pan do napisania swojej pierwszej książki?[/b]
Nie, nie będę aktorem piszącym.
[b]Chodzi pan do kina?[/b]
Jak łatwo się domyślić, nie jestem jego wielbicielem, zwłaszcza tego, które się dziś kręci. Lubię filmy w 3D i animowane. Ostatnio byłem na „Alicji w Krainie Czarów”. Polskie kino, no cóż... Na szczęście są kanały Kino Polska i TVP Kultura, które pokazują powtórki z lat 60. i 70. – filmy Kawalerowicza, Morgensterna, Wajdy. Oglądam je z sentymentem, to było fantastyczne kino. Współczesne próbuje za czymś nadążać albo coś załatwiać. I marnie mu to idzie. Dawno nie widziałem dobrego polskiego filmu.
[b]A jakiego kina panu brakuje najbardziej?[/b]
Pełnego entuzjazmu i szaleństwa. Opowiadającego o nas, z rozmachem, wspaniałymi rolami. Pełnego pasji i dającego pretekst, żeby się o coś pokłócić. Życie jest przecież zbyt krótkie, by traktować je jak telenowelę.
To nie tak jak myślisz, kotku | 13.00 | Canal+ Film | PIĄTEK
Trzy kroki od miłości | ale kino! | 14.45 | PIĄTEKale kino! | 8.00 | czwartek
Zaginiona | 16.30 | tvp 2 | PIĄTEK, czwartek
Nieruchomy poruszyciel | 4.20 | HBO 2 | czwartek
[ramka]
[b]Jan Frycz[/b]
Miłośnicy kina pamiętają go jako Filipa w „Egoistach” Mariusza Trelińskiego, dowódcę oddziału Siemiana w „Pornografii” Jana Jakuba Kolskiego, ojca w „Pręgach” Magdaleny Piekorz. Ma w dorobku pięć nominacji do Orła, z czego jedna przyniosła mu statuetkę („Pornografia”). On sam jednak, jak twierdzi, najbardziej lubi i ceni pracę w teatrze. Za tydzień skończy 56 lat. Urodzony i wychowany w Krakowie, ukończył tamtejszą PWST. Zadebiutował w 1978 roku rolą Edmunda w „Damach i huzarach” w reż. Mikołaja Grabowskiego w Teatrze im. J. Słowackiego. Pośród dziesiątek interesujących ról, które zagrał, najbliższe mu są te, które były efektem współpracy z Krystianem Lupą: Iwana Karamazowa w „Braciach Karamazow” oraz Escha w dwóch odsłonach „Lunatyków”.
Był aktorem Teatru Słowackiego i Starego w Krakowie, Polskiego i Narodowego w Warszawie. W tym ostatnim można go obecnie oglądać w tytułowej roli w „Iwanowie” w reż. Jana Englerta, a także jako Stomila w „Tangu” zrealizowanym przez Jerzego Jarockiego. Jest ojcem Gabrieli, Olgi, Antoniego i Michała. [/ramka]