Telewizja publiczna i TVN zatrudniają zespoły dziennikarzy i resercherów wyszukujących atrakcyjne tematy, dbają też o udział gwiazd, które w telewizji śniadaniowej opowiedzą o codziennym życiu, kłopotach małżeńskich czy wychowywaniu dzieci.
Jest o co walczyć, bo „Dzień dobry TVN” oraz emitowane w TVP 2 „Pytanie na śniadanie” przyciągają około 650 tysięcy widzów, a najpopularniejsze wydania obu programów potrafią zgromadzić nawet 800 tysięcy osób. Wyniki oglądalności pokazywanej w Jedynce „Kawy czy herbaty” oscylują w okolicach 500 tysięcy. Ten ostatni program ma najdłuższy staż, bo zadebiutował w 1992 roku. „Pytanie na śniadanie” emitowane jest od ośmiu lat, a „Dzień dobry TVN” najkrócej, bo od 2005 roku.
[srodtytul]Dla kobiet, które chcą lepiej żyć[/srodtytul]
Mało kto jednak pamięta, że pierwszą telewizję śniadaniową w Polsce prowadziła na początku lat 90. Alicja Resich-Modlińska. Program nadawany był w soboty na żywo w Dwójce. Wiele telewizyjnych osobowości, jak np. profesor Jerzy Bralczyk, zaczynało tam swoją przygodę z małym ekranem. Od tamtego czasu sporo się jednak w porannych programach zmieniło. – Telewizja śniadaniowa bardziej niż w przeszłości kładzie teraz nacisk na pracę dziennikarzy – mówi Resich-Modlińska, kierująca dziś „Pytaniem na śniadanie”. – Dla mnie najważniejszy jest dobór tematów i trafne ich rozmieszczenie w czasie trwania programu.
– My stawiamy przede wszystkim na aktualność – twierdzi z kolei Remik Maścianica, producent „Dzień dobry TVN”. – Zależy nam, by widzowie nie zastanawiali się, dlaczego poruszamy jakiś temat. Dotyczy to zarówno poradnictwa, show-biznesu, sportu, kultury czy rozrywki. Interesuje nas bieżąca polityka, ale staramy się ją pokazywać w lżejszy sposób, niż robią to kanały informacyjne. Szukamy kontekstu społecznego i obyczajowego. Do studia zamiast polityków zapraszamy ich żony.