Nie bój się, dojdziesz!

Ten film powstał z myślą o europejskich widzach. Dzięki niemu mają się dowiedzieć, jak naprawdę wyglądało Powstanie Warszawskie

Publikacja: 31.07.2008 04:18

Nie bój się, dojdziesz!

Foto: Forum

Dokument Krzysztofa Rzączyńskiego i Jadwigi Nowakowskiej jest kolejnym odcinkiem cyklu „Tędy przeszła historia”, wyprodukowanego przez European Broadcasting Union (EBU), a poświęconego nieznanym miejscom w Europie.

Za znak rozpoznawczy powstania autorzy uznali warszawskie kanały, które stanowiły szlak dla łączniczek i sanitariuszek, a później drogę odwrotu dla wycofujących się powstańców. Wydarzenia te upamiętnione zostały w słynnym filmie „Kanał” Andrzeja Wajdy, który zdobył w 1957 roku nagrodę specjalną jury na festiwalu w Cannes.

– Mówili Wajdzie, że ma dobrego scenarzystę, bo wszystko świetnie wymyślił – opowiada Jerzy Stefan Stawiński, autor scenariusza filmu, a przy tym porucznik Armii Krajowej. – Trudno im było zrozumieć, że „Kanał” opisuje autentyczne wydarzenia, że realia są zachowane w 100 procentach. Stawiński wyszedł do powstania, dowodząc 120 ludźmi. Uważał, że nie będzie trwało dłużej niż 24 godziny.

– Wchodziło się od razu po kolana do cuchnącej brei. To była jedyna możliwość przenoszenia meldunków – wspomina przeprawę kanałami dawna łączniczka.

Nie można było w nich chodzić na kolanach, bo zranienie groziło infekcją. Nie można też było wpuszczać do kanałów ludzi z ranami nóg ani ze sztywnymi sterczącymi opatrunkami na rękach, bo nie mieścili się w zwężających się przejściach. Łączniczki pamiętają duchotę, smród i poczucie zamknięcia.

Były wyposażone w latarki, na skrzyżowaniach pojawiały się napisy: „Nie bój się, dojdziesz!”. Jedna z kobiet opowiada, jak znalazła się w kanale zabetonowanym przez Niemców, z którego nie było jak się wydostać.

– Ścieki były po szyję – wspomina. Liczyli tylko na cud. I stał się – odmurowano ich po 36 godzinach. Upływ lat nie zatarł też w pamięci dramatycznego wycofywania się powstańców. – Zapamiętałam dobrze gen. Bora, który wyszedł bardzo smutny, blady, w pomiętoszonym kapeluszu – mówi Janina Gellertowa, łączniczka AK. – To był dramat dowódcy, który wprowadza 120 ludzi, a wychodzi z trzema – mówi Stefan Stawiński. – Bardzo to przeżyłem. To był dla mnie największy życiowy wstrząs. Postanowiłem wrócić do kanału i szukać ludzi. Ale tam była już całkowita cisza. W brei leżały zwłoki. Kiedy szedłem walczyć, miało to dla mnie wielki sens. Dziś ogarniają mnie wątpliwości.

I choć uczestnicy powstania z dzisiejszej perspektywy różnie oceniają tamte dramatyczne zdarzenia, co do jednego są zgodni – było to jedno z najmocniejszych doświadczeń w całym ich życiu.

Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Telewizja
„Duduś”, który skomponowała muzykę „Stawki większej niż życie” i „Czterdziestolatka”
Telewizja
Agata Kulesza w akcji: TVP VOD na podium za Netflixem, Teatr TV podwoił oglądalność
Telewizja
Teatr TV i XIII księga „Pana Tadeusza" napisana przez Fredrę
Telewizja
Teatr TV odbił się od dna. Powoli odzyskuje widownię i artystów