Na taki pomysł wpada bohater nowego serialu obyczajowego Ray Drecker. Żona właśnie zostawiła go dla bogatego, choć mniej atrakcyjnego dermatologa. Dzieci wyprowadziły się do matki. Dom spłonął. Na dodatek z marnej pensji szkolnego trenera koszykówki nie wystarczy na remont.
Wszystko miało być inaczej. Przystojny Ray był gwiazdą w czasach liceum. Świetnie się zapowiadającym, uwielbianym przez dziewczyny futbolistą. Karierę przekreśliła kontuzja. Później doszło nieudane małżeństwo. Pożar. I tak – krok po kroku – Drecker wylądował na bruku.
Jednak amerykańska kultura przesiąknięta jest przekonaniem, że każdy może się odbudować. Zdesperowany Ray zapisuje się więc na seminarium dla początkujących przedsiębiorców. Prowadzący kurs prosi uczestników, aby określili swój największy atut i na tej podstawie opracowali plan biznesowy. Ray nie ma wątpliwości, że o jego wyjątkowości decyduje imponujących rozmiarów przyrodzenie.
Usługi dla pań reklamuje jako „Wielki Donnie”, nazywając siebie konsultantem szczęścia. Niestety, pierwsza klientka chyba źle zrozumiała treść ogłoszenia w gazecie, bo nie jest zainteresowana szczęściem, jakie może jej ofiarować „Wielki Donnie”. Pozbawiony perspektyw Ray przeżywa załamanie, ale z pomocą przychodzi mu dawna kochanka – niespełniona poetka Tanya Skagle. Proponuje Rayowi spółkę. Chce być jego menedżerem w zamian za prowizję.
Serial ostro pokpiwa z idei „American Dream”, a przy okazji trafnie oddaje podłe nastroje społeczne w obliczu gospodarczego kryzysu.