Stanisław Wyspiański napisał „Noc listopadową” zainspirowany nieudanym powstaniem, które wybuchło w listopadzie 1830 roku. Akcja sztuki dzieje się w najważniejszych miejscach narodowego zrywu, m.in. pałacu łazienkowskim i Arsenale. Spektakl Wajdy miał premierę na deskach Starego Teatru w Krakowie w 1974 roku, a w telewizji – cztery lata później.
Piotra Wysockiego, jednego z inicjatorów powstania, brawurowo zagrał Jerzy Stuhr. Wielkiego księcia Konstantego, brata cara i namiestnika w zaborze rosyjskim – Jan Nowicki, który stworzył postać skomplikowaną i niejednorodną. Jego Konstanty ma cechy despoty, które wywołują grozę, ale w relacji z żoną Joanną (Teresa Budzisz-Krzyżanowska) pozostaje wrażliwym mężem.
Recenzenci porównywali spektakl do filmów Wajdy. W „Kanale” czy „Lotnej” reżyser uciekał od patosu i demitologizował walkę wyzwoleńczą. W „Nocy listopadowej” odmalował entuzjazm i poruszenie towarzyszące powstaniu. Ale pokazał także strach przed klęską czy zwątpienie w sens dalszych zmagań. Aleksander Jackiewicz w „Życiu Warszawy” pisał: „Partie poświęcone wybuchowi powstania są pełne wspaniałego rozgardiaszu. Jeszcze większego niż w dramacie”. Aktorzy grający rebeliantów krzyczą i biegają po omacku. Nie wiedzą, czy atakować wroga, czy się wycofać.
Powstanie obserwują greccy bogowie – Nike, Ares i Atena. Nie uczestniczą w wydarzeniach, ale je komentują i zagrzewają Polaków do walki. Są dalecy od olimpijskiego spokoju. Bywają agresywni, żądni krwi. Niezbyt często pojawiają się na ekranie, ale słychać szumy, śpiewy i dźwięki, które o ich istnieniu przypominają.
Wajda próbuje odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nasze powstania ponosiły klęskę. Winny był brak wybitnych dowódców czy słaba organizacja? A może Polska stała się tylko areną igraszek bogów pragnących rozrywki? Reżyser nie przedstawia diagnozy. Na koniec spektaklu daje jednak nadzieję. Pojawia się Demeter (Zofia Jaroszewska) – bogini zmieniających się pór roku. Zapowiada, że tak jak przyroda odradza się na wiosnę, tak i Polska znowu może się stać niepodległa. Niezależna od zaborców w czasach Wyspiańskiego. I od Związku Radzieckiego w latach 70. minionego wieku.