- Fałszywie utożsamia się go jedynie z kontrowersyjnymi i niepoprawnymi politycznie żartami - mówi Gergely Litkai, szef Comedy Central Polska, węgierski scenarzysta. - Stand-up polega na zaskakiwaniu widza, a nie obrażaniu go czy wprowadzaniu w zakłopotanie. Komik stojący przed mikrofonem powinien przesyłać publiczności pozytywną energię.
Formę zbliżoną do stand-up prezentuje program HBO „Na stojaka!". Występują w nim głównie popularni polscy kabareciarze. Comedy Central poszukuje nowych twarzy - stacja zorganizowała casting w Warszawie. Ci, którzy się na zgłosili znani są z występów w stołecznych klubach, m.in. Centralnym Basenie Artystycznym, 1500 m2 do wynajęcia czy Maszynowni. Łączy ich młody wiek, sceniczna odwaga i nieskrępowana wolność słowa. Czy adepci stand-up comedy zmieszczą się w telewizyjnej konwencji?
- Nasze żarty muszą być kompromisem pomiędzy kontrowersyjnym humorem obecnym w klubach, a przystępną dla przeciętnego widza formułą programu - mówi Antek Dąbrowski, młody komik, który brał udział w castingu. Zasady nowego show Comedy Central są restrykcyjne - nie można m.in. przeklinać ani żartować z religii.
- Ale wyśmiewanie patologii, np. w kościele jest dopuszczalne. Wtedy dowcip piętnuje problem, a nie obraża wierzących - mówi Litkai. - Początkujący komicy muszą najpierw zdobyć zaufanie widzów, a dopiero potem spróbować kontrowersyjnego humoru. Stworzyłem dwa programy stand-up na Węgrzech. Ich uczestnicy śmieją się z życia codziennego i osobistych doświadczeń. Pierwszy tego typu show powstał w amerykańskiej Comedy Central. Od emisji premierowego odcinka w 1998 r., wypromował wiele gwiazd humoru, takich jak Carlos Mencia czy Tom Papa.
- To ogromna szansa na spopularyzowanie stand-up comedy w Polsce - na razie ten gatunek jest bowiem zjawiskiem warszawskim - mówi młody komik Maciej Adamczyk, który stara się o udział w show. - W klubie mogę sobie pozwolić na żarty dozwolone od lat 18, w telewizji muszą być one przystępne nawet dla rodzin z dziećmi.