Tymczasem prawda była banalna: pracujący w pobliskim Stubnie rymarz kupował i woził kolegom z pracy bułeczki za drobną opłatą. Była to koleżeńska przysługa, bo do Stubna nie dostarczano wówczas tego rodzaju pieczywa. Z czasem przywoził 300 bułek i 100 rogalików.

Kazimierz Szumański po trzech rozprawach został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na dwa i pół roku. W więzieniu spędził 100 dni. Zbierane latami pieniądze na wymarzone większe mieszkanie zostały zarekwirowane przez Skarb Państwa. Po opuszczeniu aresztu wrócił do pracy, ale szybko musiał przejść na rentę z powodu kłopotów ze zdrowiem. W 1990 roku bohater filmu zwrócił się do wymiaru sprawiedliwości z prośbą o rewizję nadzwyczajną tamtego wyroku. Choć został uniewinniony, Sąd Okręgowy spowodował umieszczenie go na 6 tygodni w szpitalu psychiatrycznym.

– To był prawdopodobnie jedyny wypadek w Polsce, kiedy człowieka umieszczono w szpitalu psychiatrycznym za spekulowanie i to – bułeczkami – mówił „Rz” Jerzy Morawski, autor filmu. – Taki jest jeden z rozdziałów historii pewnego rymarza, okrzykniętego największym spekulantem PRL. Prokurator, który go oskarżał, do dziś jest prokuratorem. Uciekał przede mną i przed kamerą, nie chciał nic powiedzieć. Do dziś słyszę głos tego rymarza: „Dlaczego prokurator do dziś mnie nie przeprosił, choć zniszczył mi życie?”.

[i]0.16 | tvp info | PONIEDZIAŁEK[/i]