Przedstawienie powstało z inspiracji dyrektora Emiliana Kamińskiego. Namówił Jana Jakuba Należytego na osobistą, bezkompromisową, jakże odważną wypowiedź. Jego tekst to porywająca autentyzmem spowiedź człowieka, który – w przeciwieństwie do bohatera – nie dał się pokonać nałogowi.
Autor, przypomnijmy, zdobył popularność i uznanie jako satyryk występujący swego czasu m.in. w kabarecie Pod Egidą Jana Pietrzaka. W swojej sztuce dał złożony portret artysty, który jako człowiek sukcesu nieoczekiwanie utracił kontrolę nad sobą samym. Wzbudza w ludziach niechęć, litość, ale i podziw za elokwencję, dzięki której chętniej jest przez nich wspomagany.
Słuchamy równie gorzkiej i bolesnej, co ironiczno-zabawnej opowieści człowieka, który sukcesy na scenie ma dawno za sobą. Teraz widzów znajduje w knajpie, parku lub wprost na ulicy i odgrywa przed nimi swoiste kabotyńskie misteria. Talent, oczytanie, niewątpliwa inteligencja walczą w nim o lepsze z poniżeniem, na które naraża się, żebrząc o uwagę, a zwłaszcza o te kilka złotych niezbędnych na następną butelkę.
Przedstawienie Teatru Kamienica wciąga od pierwszej chwili. Wprawdzie przerysowany w tonacji i ekspresji wyko-
nania pastisz Wielkiej Improwizacji mógł na wstępie zasiać wśród odbiorców pewien popłoch, szybko jednak się wyjaśnia, że tego właśnie wymagała konwencja. W ten sposób bohater, który na własne życzenie stoczył się na dno, aktorską erudycją stara się zagłuszyć kolejne paroksyzmy bólu. Aktorem i alkoholikiem jest się do końca życia – wyznaje Kuba, więzień obu nałogów.