Żmijewski mniej angażował się wówczas w seriale i mógł sobie pozwolić na eksperyment. A takim było właśnie telewizyjne przedstawienie „Drugiego zabicia psa" wyreżyserowane przez Tomasza Wiszniewskiego. Po roli Gustawa-Konrada w „Lawie" Konwickiego (1989) przyszło mu się zmierzyć z mitem Marka Hłaski – pisarza kultowego, jednego z kaskaderów polskiej literatury.
Bohaterami są dwaj mężczyźni i pies wędrujący pieszo do Tel Awiwu przez rozpaloną słońcem drogę. Obaj nie mają ojczyzny, domu, pracy, pieniędzy. Żyją z dnia na dzień, skłóceni z prawem, balansujący na granicy. Marek (Artur Żmijewski) wygląda staro jak na swój wiek, jest zniszczony, ostatnim razem przedawkował narkotyki i omal nie skończyło się to tragicznie. Jego kompan Robert (Wojciech Pszoniak), wieczny optymista, twierdzi, że na ten „smutny pysk" Marka wyciągnie jeszcze worek forsy – od następnej samotnej, najlepiej leciwej kobiety, którą rozkocha w sobie i naciągnie na grubszą gotówkę.
Robert – „paskudny Żyd z obustronną przepukliną" – ma wyraźne szczęście. Na horyzoncie pojawia się samotna kobieta z dzieckiem i – jak obaj sądzą – pokaźną sumą na koncie. Co więcej, jest młoda i piękna.
Robert precyzyjnie reżyseruje scenę pierwszego spotkania na plaży – Marek ma grać człowieka rozgoryczonego, wściekłego na cały świat. Potem „reżyser" sam wkroczy do akcji, opowie nowej znajomej o życiowej tragedii „wybitnego filologa", który musi wyjechać do Australii do pracy w kopalni, by spłacić dług zaciągnięty na leczenie śmiertelnie chorej matki. Maria (Gabriela Kownacka), udręczona osobistymi problemami i wybrykami niesfornego syna, szybko wpada w pułapkę. Akcja uwodzenia pięknej kobiety rozwija się zgodnie z planem do czasu, gdy wszystko popsuje chamsin – „wiatr, od którego się wariuje".
Przedstawienie Tomasza Wiszniewskiego zrealizowane techniką filmową dobrze oddaje egzotykę całej opowieści. Gabriela Kownacka w roli Marii jest kwintesencją kobiecości, Marek Żmijewskiego to starzejący się buntownik, a Robert Pszoniaka to cudowny reżyser – kabotyn, którego akceptujemy ze wszystkimi słabościami.