Oglądamy opowieść piękną w swej prostocie, rzecz o afirmacji życia i strachu przed śmiercią. O ślubie – początku nowego lepszego życia, i o pogrzebie, który oznacza jego koniec. To spektakl o ludzkich planach, marzeniach, które nie potrafią odmienić losu i zapobiec nieuniknionemu przeznaczeniu, jakim jest śmierć.
To także przenikliwe studium ucieczki. Rodzina Laczka Bobiczka ucieka na ośnieżone szczyty Himalajów, bo nie chce przyjąć wiadomości o śmierci jego matki i pogrzebie, który trudno pogodzić z zaplanowanym wcześniej na ten dzień ślubem.
Laczek Bobiczek ucieka przed własnymi kompleksami i prawdą o samym sobie. Stara się ją ukryć, nakładając na twarz kolejne maski. Realizatorzy spektaklu poprzez zmianę oryginalnego tytułu („Zimowy pogrzeb") wyraźnie akcentują postać Bobiczka, by podkreślić myśl przewodnią sztuki: nasze życie jest udawaniem, konwencją, formą. Prawdziwa jest tylko śmierć, która ostatecznie nas wyzwala.
Spektakl ma formę absurdalnej burleski. Cechuje go harmonia, śmiech przeplata się z nutą metafizyki, komizm z tragizmem, zmagania z przemijaniem, gorzki humor łagodzi wzruszenie.
Łukasz Kos z wyczuciem buduje każdą scenę, z zegarmistrzowską precyzją ustawia aktorów. Bawi się formą, włączając maszynerię sceniczną w akcję, a pracownikom technicznym wyznaczając zadania równoprawne rolom aktorów. Wielki wentylator, który służy wywołaniu huraganowego wiatru lub dymarka, mgła spowijająca himalajski szczyt zyskują wartość metafory ludzkiego życia wystawionego na działanie silniejszych od nas żywiołów.