Reklama

Porno z karłami w Google’u, czyli miłość niemożliwa

„Konstelacje” to najbardziej wyrafinowana premiera w historii warszawskiego teatru Polonia.

Publikacja: 02.09.2013 19:17

Maria Seweryn (Marianne) i Grzegorz Małecki (Roland)

Maria Seweryn (Marianne) i Grzegorz Małecki (Roland)

Foto: Teatr Polonia, Karolina Wolf Karolina Wolf

Nie przekonują mnie rekomendacje w stylu: spektakl był hitem na Zachodzie. Zbyt często zdarzało się bowiem, że polskie gusty są inne albo że reżyserzy lub aktorzy nie bardzo podołali zadaniu.

W przypadku „Konstelacji” na szczęście tak nie jest. Świetnie napisany przebój West Endu ma wszelkie atuty, by okazać się hitem także nad Wisłą. Brytyjski dramatopisarz Nick Payne mimo stosunkowo młodego wieku (28 lat) jest twórcą ponad dziesięciu utworów z powodzeniem wystawianych na brytyjskich scenach.

Niezwykłość „Konstelacji” polega na tym, że temat tej sztuki mógłby posłużyć co najmniej kilku opowieściom. Jesteśmy oto świadkami romansu pszczelarza z panią kosmolog kwantową. Payne, nie odmawiając prawa do miłości przedstawicielom tak odmiennych światów, ukazuje różne warianty zachowań i ich ewentualne następstwa.

Błyskotliwe, czasem dość ekscentryczne dialogi wymagają wielkiej dyscypliny od aktorów i precyzyjnej reżyserii. I tak jest w Polonii. Grzegorz Małecki jako Roland prezentuje aktorstwo najwyższej próby. Zwrócił uwagę już jako Gustaw Konrad w dyplomowych „Dziadach”, potem potwierdzał talent w spektaklach Jarockiego. Egzaminem dojrzałości był „W mrocznym, mrocznym domu”. W „Konstelacjach” przekonał, że w teatrze ma słuch absolutny. Z zakompleksionego sprzedawcy miodu przeradza się w perwersyjnego kochanka, by następnie zagrać faceta, któremu świat legnie w gruzach.

Świetnie radzi sobie z rolą Marianne Maria Seweryn. Z panienki z pretensjami, chłodnej pani naukowiec potrafi przeobrazić się w kobietę pragnącą miłości.

Reklama
Reklama

Dzięki sprawnej reżyserii Adama Sajnuka spektakl ogląda się z narastającym zainteresowaniem. Jest w grze postaci sztuki sporo perwersji. W mieszance słów znajdują się kwestie tak abstrakcyjne jak „porno z karłami w Google’u” albo tak intrygujące jak wypowiadane przez Marianne: „Wiesz, dlaczego nie można polizać czubków swoich łokci? One mają w sobie tajemnicę nieśmiertelności”.

Po obejrzeniu spektaklu większość widzów z pewnością zabierze się do ćwiczeń z łokciami. Ja też. Na razie mam jeszcze pewne kłopoty, ale nie tracę nadziei.

Nie przekonują mnie rekomendacje w stylu: spektakl był hitem na Zachodzie. Zbyt często zdarzało się bowiem, że polskie gusty są inne albo że reżyserzy lub aktorzy nie bardzo podołali zadaniu.

W przypadku „Konstelacji” na szczęście tak nie jest. Świetnie napisany przebój West Endu ma wszelkie atuty, by okazać się hitem także nad Wisłą. Brytyjski dramatopisarz Nick Payne mimo stosunkowo młodego wieku (28 lat) jest twórcą ponad dziesięciu utworów z powodzeniem wystawianych na brytyjskich scenach.

Reklama
Teatr
Ministerstwo Kultury chce przejąć Teatr im. Żeromskiego w Kielcach
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Teatr
Proces zabójcy prezydenta w dniu Święta Niepodległości w krakowskim teatrze
Teatr
W Teatrze TV wygrywa rodzinna historia
Teatr
Festiwal Arcydzieł w Rzeszowie: „Titanic" i „Dracula" w rolach głównych
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Teatr
Brytyjskie media o Twarkowskim: jedno z najbardziej olśniewających przedstawień
Materiał Promocyjny
Wiedza, która trafia w punkt. Prosto do Ciebie. Zamów już dziś!
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama