Wyrok na polską inteligencję

Spektakl Jana Komasy to kolejna odsłona komunistycznych zbrodni na Scenie Faktu. Pokazuje, że prawo chroni zbrodniarzy kosztem ofiar i ich rodzin

Publikacja: 30.10.2008 06:23

Wyrok na polską inteligencję

Foto: PAT

Scenariusz Piotra Kokocińskiego i Krzysztofa Szwagrzyka wyreżyserowany przez Jana Komasę jest oparty na autentycznych zdarzeniach z biografii Krzysztofa Szwagrzyka. Pisząc pracę doktorską, dotarł do listów ofiar stalinizmu nigdy niewysłanych do ich rodzin. Do połowy lat 90. znajdowały się we wrocławskim archiwum oznaczone klauzulą tajności.

Pracownicy nie dopuszczali do ich otwarcia, uniemożliwiając bliskim pomordowanych zapoznanie się z ich ostatnią wolą. Pracownik naukowy Krzysztof grany przez Piotra Głowackiego nie boi się zaryzykować złamania absurdalnego prawa. Dzięki niemu poznajemy historyczną prawdę, poznają ją też rodziny.

W spektaklu jest to kanwa retrospekcji odtwarzającej wydarzenia, które miały miejsce pod koniec lat 40. we wrocławskim więzieniu. W ramach akcji niszczenia polskiej inteligencji stworzono wtedy fikcyjne oskarżenie przeciwko Henrykowi Szwejcerowi, dyrektorowi Komunalnej Kasy Oszczędności, wydano bezzasadny wyrok śmierci i zamordowano go.

Głównym bohaterem scenariusza poza Szwejcerem (Adam Ferency) jest prokurator Feliks Rosenbaum. Grającemu tę postać Adamowi Woronowiczowi należą się brawa za arcytrudną rolę. Przede wszystkim nie bronił swojego bohatera, co pozwoliło wydobyć wszystkie aspekty postawy stalinowskiego prokuratora. To absolwent krakowskiego wydziału prawa, polski inteligent żydowskiego pochodzenia. W czasie wojny związał się ze stalinowskim aparatem sprawiedliwości, jakkolwiek groteskowo by to brzmiało.

Woronowicz gra samotnika, któremu zamordowano najbliższych. Nie chce ukrywać swojej żydowskiej tożsamości i zmienić nazwiska na polskie, choć takie są instrukcje sowieckiej władzy. Przesłuchując Szwejcera, stawia sprawę na ostrzu noża – albo przyzna się do winy, albo zginie.

Reklama
Reklama

Widać, że Rosenbaum jest świadomy zła, jakie wyrządza, ale ważniejsze okazuje się poczucie bezsensu wojennej krzywdy i równie absurdalne pragnienie zemsty. Spłaca dług swoim stalinowskim wybawicielom i niszczy każdego, kto dostał etykietę faszysty, choćby nawet nim nie był. Zrzuca marynarkę, zakasuje rękawy i bije pałką, wyrywa paznokcie. Uszedł nazistowskim katom, ale sam stał się stalinowskim oprawcą. Okrutny paradoks ludzi aparatu bezpieczeństwa.

We współczesnym wątku ważną rolę odgrywa kwestia historycznej amnezji. Nie wszyscy studenci, których Krzysztof oprowadza po katowni UB, są zainteresowani dramatami przeszłości. Konflikt z narzeczoną został przedstawiony telenowelowo, ale pokazuje, że odkrywanie prawdy historycznej wywołuje również napięcia w rodzinie. Łatwiej jest żyć przyszłością. Końcowa scena podkreśla, że oprawcy i ich rodziny do końca bronią swej niewinności. I starają się zamazać prawdę.

[i]Golgota Wrocławska

20.20 | TVP 1 | poniedziałek[/i]

Scenariusz Piotra Kokocińskiego i Krzysztofa Szwagrzyka wyreżyserowany przez Jana Komasę jest oparty na autentycznych zdarzeniach z biografii Krzysztofa Szwagrzyka. Pisząc pracę doktorską, dotarł do listów ofiar stalinizmu nigdy niewysłanych do ich rodzin. Do połowy lat 90. znajdowały się we wrocławskim archiwum oznaczone klauzulą tajności.

Pracownicy nie dopuszczali do ich otwarcia, uniemożliwiając bliskim pomordowanych zapoznanie się z ich ostatnią wolą. Pracownik naukowy Krzysztof grany przez Piotra Głowackiego nie boi się zaryzykować złamania absurdalnego prawa. Dzięki niemu poznajemy historyczną prawdę, poznają ją też rodziny.

Reklama
Teatr
Jerzy Radziwiłowicz: Nie rozumiem pogardy dla inteligencji
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Teatr
Krzysztof Głuchowski: W Kielcach wygrał Jacek Jabrzyk
Teatr
Wyjątkowa premiera w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Przy jakich przebojach umierają Romeo i Julia
Teatr
Teatr Wielki. Personalne przepychanki w Poznaniu
Teatr
„Ziemia obiecana” Kleczewskiej: globalni giganci AI zastąpili wyścig fabrykantów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama