Gęsty od znaczeń wielowątkowy utwór Myśliwskiego to fascynująca opowieść o powojennej Polsce. Można w niej znaleźć sporo akcentów autobiograficznych. Na scenie przez niemal trzy godziny śledzimy kolejne życiowe doświadczenia głównego bohatera Piotra. Oczyma dorastającego chłopca widzimy dom rodzinny: dziadków, wujów i ciotki, a przede wszystkim ojca i matkę – tak bardzo odmiennych od siebie.
Poszerza się osobisty widnokrąg Piotra: dzieciństwo przypadające na czas wojny i lata tuż powojenne, pierwsze rozpacze i miłości, pojawiają się wybory życiowe, lekcja agitacji w fabryce. Dochodzi do świadomości dwoistość prawdy o ludziach.
W spektaklu, tak jak w powieści, nie ma wyraźnej akcji fabularnej. Czasem jest nawet wrażenie chaosu kompozycyjnego z kłębowiskiem nakładających się czasów i anegdot. Wszystko jednak jest scalone – dzięki pamięci głównego bohatera.
[srodtytul]W zgodzie z autorem[/srodtytul]
Bogdanowi Toszy – co podkreślił obecny na premierze Myśliwski – udało się mimo radykalnych skrótów stworzyć adaptację sceniczną w pełni oddającą klimat tej powieści. Jej pewną „niespieszność” i poezję, ale też dramatyzm i humor.