Reklama
Rozwiń

Generał: przejmujący dramat czy kabaretowa zgrywa

Jan Bończa-Szabłowski i Jacek Marczyński komentują sztukę Jarosława Jakubowskiego o Wojciechu Jaruzelskim w warszawskim Teatrze IMKA

Publikacja: 26.04.2011 01:11

Generał: przejmujący dramat czy kabaretowa zgrywa

Foto: Rzeczpospolita

Pro: Przejmujący dramat

Jan Bończa-Szabłowski

Niewątpliwym atutem spektaklu „Generał" w Teatrze IMKA jest fakt, że jego twórcy nie popadli w skrajność.

Czytaj rozmowę Jolanty Gajdy-Zadwornej z  Aleksandrą Popławską i Markiem Kalitą

Nie oglądamy więc ani panegiryku o współczesnym polityku, który wybrał mniejsze zło, ani krwawej opowieści o ludobójcy, w którym tkwi sama nikczemność. Uciekając się czasem do groteski, a czasem karykatury, pokazano w przejmujący sposób twórcę systemu totalitarnego żyjącego w całkowitej izolacji od społeczeństwa. I na tyle oddanego swej ideologii, że nie rozumie, iż zabrnął w ślepą uliczkę. Dziś nie ma już przyjaciół, lecz wytresowanych towarzyszy, a żona i córka mentalnie także żyją gdzieś obok. Jarosław Jakubowski ukazał swego bohatera jako schorowanego człowieka, u kresu życia. Bardziej niż postać tragiczną przypomina marionetkę rozgrywającą swój spektakl w teatrze historii. Ma świadomość porażki, a jednocześnie powtarza jak mantrę: „Co by było, gdybym wtedy stanął na czele zrywu? Czy byłbym bohaterem, ale jednocześnie, będąc bohaterem, czy byłbym też zdrajcą?". Świetny Marek Kalita wypowiada kwestie Generała szeptem, a każde zdanie – tak jak u Wojciecha Jaruzelskiego – przypomina bardziej treść składanego raportu niż próbę szczerej refleksji. Nawet jeśli fragmenty tekstu brzmią jak kabaret, całość jest opowieścią przygnębiającą.

Kontra: Kabaretowa zgrywa

Jacek Marczyński

Porażkę „Generała" spowodowali realizatorzy. Spektakl stanowi kolejny dowód, jak tekstowi sztuki szkodzą reżyserzy, którym się wydaje, że mają lepsze pomysły od autora. Jarosław Jakubowski precyzyjnie zaprojektował „Generała".

Rozpoczął od obrazu byłego przywódcy mającego świadomość przegranej, ale zarazem zrzędliwego starca zamęczającego gderaniem najbliższych.

W miarę rozwoju akcji realistycznie zarysowana sytuacja wyjściowa coraz bardziej nabiera cech groteskowych. W finale autor rozwikłuje jednak ważny temat powracający stale w rozmowach bohaterów: co z procesem wytoczonym Generałowi.

Reżyserów warszawskiego przedstawienia – Aleksandrę Popławską i Marka Kalitę – ten wątek w ogóle nie interesuje. Problem niedokończonych rozliczeń z przeszłością traktują jako okazję do zabawy.

Uciekają od trudnych pytań, a tym bardziej prób odpowiedzi na nie. Zamienili sztukę Jakubowskiego w kabaret, w którym prymitywne wygłupy aktorów, bynajmniej niewynikające wprost z tekstu, mają wywołać śmiech publiczności.

Na premierze młodsi widzowie kupili ten rodzaj zgrywy, być może dla nich dawni bohaterowie PRL są jedynie śmieszni.

Starsi oglądali spektakl w milczeniu, zapewne dostrzegli, że „Generał" w takim scenicznym wydaniu stał się straconą okazją do poważnego spojrzenia na ludzi, którzy kiedyś nimi rządzili.

Pro: Przejmujący dramat

Jan Bończa-Szabłowski

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Teatr
Krzysztof Głuchowski: W Kielcach wygrał Jacek Jabrzyk
Teatr
Wyjątkowa premiera w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Przy jakich przebojach umierają Romeo i Julia
Teatr
Teatr Wielki. Personalne przepychanki w Poznaniu
Teatr
„Ziemia obiecana” Kleczewskiej: globalni giganci AI zastąpili wyścig fabrykantów
Teatr
„Ziemia obiecana": co powiedzą Kleczewska, Głuchowski i Klata o dzisiejszej sytuacji?