Oskarżony Józef K. wszystko wyśpiewa przed sądem

Warszawska Roma chciała udowodnić, że i powieści Franza Kafki da się zmienić w spektakl muzyczny. Zamysł jednak nie do końca się udał.

Publikacja: 19.11.2013 07:19

Kuba Szydłowski, Ewa Lachowicz, Robert Rozmus, Anna Sroka

Kuba Szydłowski, Ewa Lachowicz, Robert Rozmus, Anna Sroka

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Dlaczego nie przerobić „Procesu" na musical, skoro ten gatunek przywłaszcza sobie rozmaite dzieła literackie, wydarzenia historyczne, współczesne zdarzenia polityczne, a nawet subtelną poezję Eliota, z której powstały przebojowe „Koty"? Wszystko może być musicalem, choć każda przeróbka czy adaptacja niesie ze sobą określone koszty.

Z powieści Kafki Jakub Szydłowski wykroił kameralną opowieść o człowieku, który z nieznanych sobie przyczyn ma nagle stanąć przed sądem, by tłumaczyć się z postępków, których nie popełnił. Im bardziej Józef K. chce udowodnić swą niewinność, tym bardziej atmosfera wokół niego się zagęszcza.

Z prozy pokazującej relacje jednostki z bezduszną, groźną władzą powstało lekko groteskowe widowisko o absurdalnej rzeczywistości. Musical jest dziś w stanie podjąć każdy temat, jednak zawsze go „formatuje", przykraja do swoich norm. Zdarzenia najbardziej dramatyczne pokaże w atrakcyjny, widowiskowy sposób, ozdobi piosenką, doda jakiś wątek miłosny.

„Proces" na małej scenie stołecznej Romy jest też tak skonstruowany, a twórcy wyraźnie wzorowali się na receptach mistrza Andrew Lloyda Webbera, co dostrzec można zwłaszcza w muzyce Jakuba Lubowicza. Mamy rozbudowane, śpiewane dialogi, muzyczne pastisze i obowiązkowy liryczny przebój z udanym szlagwortem: „W miłości, tak jak i przed sądem, musimy wszystko wyznać".

Na adaptację Kafkowskiego „Procesu" to jednak za mało. By los głównego bohatera mógł nas rzeczywiście obchodzić, należałoby wyjść poza gładką konwencję. Nie dopomógł temu spektaklowi również sam Józef K., czyli Grzegorz Pierczyński. Stworzył postać zbyt jednowymiarową, nie ma atmosfery zagubienia, osaczenia, która pomogłaby budować napięcie.

Mimo tych zastrzeżeń „Proces" jest przykładem dobrej roboty teatralnej. Czwórka pozostałych wykonawców (Ewa Lachowicz, Anna Sroka-Hryń, Robert Rozmus i Jakub Szydłowski – również reżyser) w maleńkiej przestrzeni Novej Sceny Romy dokonuje błyskawicznych wcieleń w różne postaci, pojawiając się i znikając w niespodziewany sposób. Spektakl ma dobre tempo, a poszczególne rozwiązania reżyserskie okazują się ciekawsze od kwestii wypowiadanych przez aktorów. Proste, pomysłowe kostiumy, dzięki którym sytuacje sceniczne mogą ciągle się zmieniać, zaprojektowała Dorota Sabak.

Dlaczego nie przerobić „Procesu" na musical, skoro ten gatunek przywłaszcza sobie rozmaite dzieła literackie, wydarzenia historyczne, współczesne zdarzenia polityczne, a nawet subtelną poezję Eliota, z której powstały przebojowe „Koty"? Wszystko może być musicalem, choć każda przeróbka czy adaptacja niesie ze sobą określone koszty.

Z powieści Kafki Jakub Szydłowski wykroił kameralną opowieść o człowieku, który z nieznanych sobie przyczyn ma nagle stanąć przed sądem, by tłumaczyć się z postępków, których nie popełnił. Im bardziej Józef K. chce udowodnić swą niewinność, tym bardziej atmosfera wokół niego się zagęszcza.

Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły