Kultura Upadła na teatralnych deskach

Wrocławskie kapele rockowe zagrają w adaptacji prozy Jakuba Żulczyka - pisze Barbara Chabior.

Aktualizacja: 15.11.2014 12:48 Publikacja: 15.11.2014 12:00

fot Tomasz Żurek

fot Tomasz Żurek

Foto: materiały prasowe

„Radio Armageddon" - opowieść o grupie licealistów rocznik '84, których przeżycia mogą stanowić przyczynek do przemyśleń, czym jest dla społeczeństw bunt, to najnowsza produkcja wrocławskiego Teatru Współczesnego. Spektakl w reżyserii Tomasza Hynka zrealizowany został pierwotnie jako forma teatralnego słuchowiska, teraz rozwija się w dynamiczną realizację z udziałem młodych wroclawskich kapel.

Opowieść Jakuba Żuczyka to historia młodych rockmenów, którzy dzięki muzyce dojrzewają do roli przywódców w rewolucyjnym społecznym przewrocie. Sceniczna wrocławska interpretacja pod tym samym tytułem to spojrzenie na tych samych bohaterów dekadę później, kiedy to spotykają się, by uczcić jubileusz: dziesięć lat wcześniej zdali maturę. Świętowaniu towarzyszy degustowanie tajemniczego narkotyku WSB-23, który pozwala kolegom czerpać pełnymi garściami wspomnienia z czasów, kiedy jako młodzi muzycy odnieśli imponujący sukces i zdobyli autorytet wśród rówieśników, tworząc zarzewie buntu przeciwko konsumpcyjnemu Systemowi. Do walki idą z takimi, między innymi, hasłami: „Wszystko już było, więc skoro mamy wszystko, nie mamy nic",

„Zacznij niszczyć, zanim sam zostaniesz zniszczony", „Wyrazy i zdania już się skompromitowały, wrzask jeszcze nie". Ta opowieść to tylko pretekst do rozważań nad tym, czym jest bunt – formą niezgody na rzeczywistość, odstępstwem od normy, czy mechanizmem, dzięki któremu świat ewoluuje i zmienia się na lepsze. To, że w przedstawieniu buntownicze działania są domeną młodzieńczego wieku, pozwala zastanawiać się, czy faktycznie sprzeciw jest metodą na wywalczenie sobie własnego kształtu świata, a dojrzałość to forma lenistwa i konformizmu, które prowadzą do zbaranienia i zgody na zrobienie z siebie wszystkiego. W teatralnym projekcie Tomasza Hynka biorą udział trzy młode, ale dawno już będące po debiucie wrocławskie muzyczne ekipy - Evidence Based Medicine i People of the Haze. Dla nich to nie tylko sceniczna kreacja, ale działanie z pogranicza – w swoim graniu na koncertowych scenach afirmują bunt i niezgodę na System, w teatrze odtwarzają siebie.

Buntownicy bez buntu

Rozmowa z Jakubem Jankowiakiem „Melonem", wokalistą zespołu Kultura Upadła

Przez ostatnie pięć lat występowaliście w wielu przedziwnych miejscach, ale tego, że staniecie się częścią teatralnego spektaklu, chyba nawet sobie nie wyobrażaliście?

Rzeczywiście nie wyobrażaliśmy sobie, ale niesamowicie nam się podoba! Wystąpiliśmy już w zeszłym roku w adaptacji fragmentu tego tekstu w formie teatralnego słuchowiska. W spektaklu, który będzie miał premierę w połowie listopada, również tworzymy warstwę muzyczną – gramy, krzyczymy do ludzi. Odpowiada nam to, tak samo jak i trafia do nas ta opowieść o kontestacji rzeczywistości, buncie, niepokorze. To wpisuje się w nurt naszego myślenia.

„Wszystkie rzeczy, które miały podważyć system, stały się systemem. Rebelie leżą na wyprzedażach. To, że z gruntu nienawidzimy tego świata, jest wykorzystywane po to, aby sprzedać nam kolejne spodnie, buty, piwa, kondomy, konsole do gier i płyty" - wątkiem „Radia Armageddon" jest bunt, społeczna rewolta, rewolucja. Czy ta hipotetyczna wizja literacka może się kiedyś zrealizować w naszej rzeczywistości?

To kompletnie nie jest możliwe! Ten konsumpcjonizm, konformizm, zniewolenie materialistycznymi potrzebami poszedły zbyt daleko, by ktokolwiek w naszym pokoleniu był gotów na jakikolwiek zrywy. I nawet jeśli kilka lat temu młodzi ludzie wyszli na polskie ulice, bo poczuli, że ktoś ich chce ingerować w najwyższą dla nich wartość - w Internet, to na inne aspekty życia w tym kraju są ślepi i głusi. Bez słowa protestu znoszą anektowanie funduszy emerytalnych, co polski rząd zrobił niedawno przy bezwolnej akceptacji przez społeczeństwo. Z narodem można wszystko zrobić. I sprawia to nie strach, ale nasycenie, zniewolenie dobrami. Im jestem starszy, tym bardziej to do mnie dociera. I nawet mnie to nie przeraża, po prostu się godzę z tym, że w Polsce wcale nie jest spoko. W Polsce piękne są góry, piękne morze, jeziora, reszta to brzydkie kołtunstwo.

No i właśnie o tym śpiewacie już piąty rok! Szydzicie sobie z takich różnych postaw, z płaskości i miałkości kultury, społecznego ubóstwa mentalnego, wyśmiewacie to, co jest w tym naszym polskim dusznym światku irytujące i wkurzające...

To nie śmiech, to szczere gorzkie łzy (śmiech). Ironizujemy z tego, co widzimy wokół siebie i chcemy po tym dosadnie pojechać. I to wszystko, co możemy zrobić, bo sami wybraiśmy drogę, by demokratycznie zniewolić się demokracją. Ale możemy wydać nową płytę, co właśnie uczynimy.

Rozmawiała Barbara Chabior

Teatr
„Nie trzeba było tego mówić”, czyli jak wywołaliśmy aferę
Teatr
Niemieckie teatry zmagają się z kryzysem finansowym
Teatr
Teatr 2024, czyli iluzja konkursów ministerialnych. Krzysztof Warlikowski najlepszy
Teatr
Premiera w Teatrze Studio. Warszawa jest pazerna jak dawne Mahagonny
Teatr
Monika Strzępka i Maciej Nowak zainspirowali serial „Udar” Pawła Demirskiego. Nowak dyrektorem Narodowego?