Reklama
Rozwiń
Reklama

Taniec przejmujący jak życie

"Kurt Weill" w Operze Narodowej jest widowiskiem nie tylko efektownym, ale i mądrym, a to rzadkie połączenie

Publikacja: 22.11.2009 18:06

Dominika Krysztoforska i Sergey Popov w scenie do kantaty "Nowy Orfeusz" skomponowanej przez Kurta W

Dominika Krysztoforska i Sergey Popov w scenie do kantaty "Nowy Orfeusz" skomponowanej przez Kurta Weilla w 1925 r.

Foto: Fotorzepa, MS Magdalena Starowieyska

Choreografów często nękają dwie przypadłości o skutkach przykrych dla publiczności. Albo w ich głowach kłębi się nadmiar myśli, których nie potrafią przekazać, i robią spektakle intelektualnie pogmatwane. Albo nie mają nic do powiedzenia, a wówczas taniec zamienia się w bezmyślną gimnastykę. Krzysztof Pastor zrealizował w Operze Narodowej spektakl "Kurt Weill" – wizualnie atrakcyjny, intelektualnie intrygujący, choć szkoda, że czasami ze sceny wieje zbytnim chłodem.

Podziw musi budzić precyzja muzycznego scenariusza. Choreograf wykorzystał nie tylko najpopularniejsze songi – o Mackiem Majchrze i Alabamie. Sięgnął po nieznany młodzieńczy chorał religijny, po fragmenty symfonii i utworów kameralnych, oper i musicali pisanych już w USA. Taki kolaż tworzy biografię artystyczną Weilla.

Przedstawienie nazwał baletem dokumentalnym, ale rzeczywistość jest w nim obecna tylko we fragmentach starych filmów oraz właśnie w muzyce. Kurt Weill zawsze nią komentował świat. Ten socjalista z przekonań chętnie przyłączył się do Brechta, by razem krytykować kapitalistyczny ład. W atonalnej muzyce koncertowej buntował się przeciw tradycji. Zmuszony do ucieczki przed nazizmem w biblijnym dramacie opisał tragiczne dzieje narodu żydowskiego, a w amerykańskich musicalach nie wahał się walczyć z dyskryminacją rasową.

Krzysztof Pastor nie przekłada faktów z życia Weilla na taniec, choć one go zainspirowały. Widz musi posiadać wiedzę, by w pięknym pas de deux Marii Żuk i Egora Menshikova do sonaty wiolonczelowej dostrzec opis burzliwego związku kompozytora z aktorką Lotte Lenya. A pojawiający się na początku i w finale samotny półnagi tancerz jest przecież symbolicznym obrazem samego Weilla. Choreograficzny styl Pastora wywodzi się z tradycji George'a Balanchine'a, który w XX wieku odświeżył baletową klasykę. Jego prace cechowały elegancja, czystość i prostota, ale i kompletny brak emocji. To wszystko dostrzegamy w "Kurcie Weillu", ale jest w nim coś więcej. Muzealnemu stylowi Balanchine'a Krzysztof Pastor przywraca życie, dodaje współczesną płynność ruchu. Krótkie choreograficzne epizody muzyka łączy w większe całości, a kiedy w drugiej części pojawiają się wreszcie emocje w chłodnej dotąd choreografii, "Kurt Weill" staje się widowiskiem wręcz przejmującym.

Minęło zaledwie osiem miesięcy, odkąd Krzysztof Pastor z tancerzy Opery Narodowej utworzył Polski Balet Narodowy, i oto oglądamy zupełnie inny, tańczący precyzyjnie zespół. Niemal każdy wykonawca potrafi dodać własną osobowość, świetni byli zwłaszcza Dominika Krysztoforska i Sergey Popov w "Nowym Orfeuszu" oraz Aleksandra Liaszenka w "Balladzie o utopionej dziewczynie".

Reklama
Reklama

Można by rzec, że mamy w Warszawie zespół na europejskim poziomie, ale klasa, jaką zaprezentował występujący gościnnie Rubi Pronk, solista holenderskiego Het Nationale Ballet, pokazuje też, jak wiele jeszcze jest do zrobienia. Po latach kryzysu i stagnacji są jednak wreszcie podstawy do optymizmu.

Choreografów często nękają dwie przypadłości o skutkach przykrych dla publiczności. Albo w ich głowach kłębi się nadmiar myśli, których nie potrafią przekazać, i robią spektakle intelektualnie pogmatwane. Albo nie mają nic do powiedzenia, a wówczas taniec zamienia się w bezmyślną gimnastykę. Krzysztof Pastor zrealizował w Operze Narodowej spektakl "Kurt Weill" – wizualnie atrakcyjny, intelektualnie intrygujący, choć szkoda, że czasami ze sceny wieje zbytnim chłodem.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Taniec
Potencjał medialny tańca teraz warty 750 mln zł. Dorównuje żużlowi, wyprzedza MMA
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Taniec
„Prometeusz” żegna dyrektora Waldemara Dąbrowskiego
Taniec
Trzy nosy Pinokia. Premiera Polskiego Baletu Narodowego
Taniec
Josephine Baker: "zdegenerowana" artystka w spódniczce z bananów
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Taniec
Agata Siniarska zatańczy na festiwalu w Berlinie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama