Kto pamięta pierwsze „Kreacje" w Operze Narodowej przed pięciu laty, zauważy różnicę. Tamte warsztaty młodych choreografów bardziej przypominały studenckie popisy, obecne, szóste z kolei, to wieczór tanecznych miniatur.
Tancerze Polskiego Baletu Narodowego przygotowują „Kreacje" sami, łącznie z projektami kostiumów czy plakatu, za minimalne oczywiście pieniądze. Ale każda z dziewięciu tegorocznych choreo- grafii jest propozycją prawdziwie teatralną, z zaprojektowanymi kostiumami, grą świateł, wizualizacjami, często z wykorzystaniem rekwizytów.
Kandydaci na choreografów tańczą w zespole bazującym głównie na technice klasycznej. Im zdecydowanie bliższy jest teatr tańca z wykorzystaniem muzyki swego pokolenia, a nie na przykład starych romantyków.
Mają też ambicję opowiedzenia czegoś ważnego o współczesnym człowieku. W słowie wstępnym do programu „Kreacji" próbują zadziwić widza głębią intelektualnych sądów. Często niewiele z nich przenika na scenę, zwłaszcza że każdy tworzy minispektakl trwający nie dłużej niż 15 minut. Wówczas okazuje się, jak trudno ułożyć z ruchów i gestów spójną i nasyconą treścią teatralną całość.