Tańczący debiutanci z intelektualnymi ambicjami

Ten wieczór nazywa się „Kreacje" i jest to tytuł uzasadniony. Młodzi ?coraz śmielej wchodzą ?na narodową scenę - pisze Jacek Marczyński.

Aktualizacja: 07.04.2014 17:44 Publikacja: 07.04.2014 09:46

„Współczynnik przenikania”, choreografia Roberta Bondary

„Współczynnik przenikania”, choreografia Roberta Bondary

Foto: TW-ON, Ewa Krasucka Ewa Krasucka

Kto pamięta pierwsze „Kreacje" w Operze Narodowej przed pięciu laty, zauważy różnicę. Tamte warsztaty młodych choreografów bardziej przypominały studenckie popisy, obecne, szóste z kolei, to wieczór tanecznych miniatur.

Zobacz galerię zdjęć

Tancerze Polskiego Baletu Narodowego przygotowują „Kreacje"  sami, łącznie z projektami kostiumów czy plakatu, za minimalne oczywiście pieniądze. Ale każda z dziewięciu tegorocznych choreo- grafii jest propozycją prawdziwie teatralną, z zaprojektowanymi kostiumami, grą świateł, wizualizacjami, często z wykorzystaniem rekwizytów.

Kandydaci na choreografów tańczą w zespole bazującym głównie na technice klasycznej. Im zdecydowanie bliższy jest teatr tańca z wykorzystaniem muzyki swego pokolenia, a nie na przykład starych romantyków.

Mają też ambicję opowiedzenia czegoś ważnego o współczesnym człowieku. W słowie wstępnym do programu „Kreacji" próbują zadziwić widza głębią intelektualnych sądów. Często niewiele z nich przenika na scenę, zwłaszcza że każdy tworzy minispektakl trwający nie dłużej niż 15 minut. Wówczas okazuje się, jak trudno ułożyć z ruchów i gestów spójną i nasyconą treścią teatralną całość.

Niektórym się udaje, a „Kreacje" odkrywają talenty. Do pierwszej edycji pięć lat temu zgłosił się Robert Bondara, dziś już samodzielny twórca. Potrzebuje zaledwie kilku minut i trojga tancerzy, by we „Współczynniku przenikania" pokazać intrygującą grę między ludźmi.

Nazwisko z przyszłością to Lachlan Phillips, młody Australijczyk, od trzech lat tancerz Polskiego Baletu Narodowego. Do „Aisthesii" zaangażował nie tylko sześcioro przyjaciół z zespołu, ale i Dorotę Karinę Dudę, grającą na żywo solową kadencję skrzypcową Pendereckiego. Była zarazem aktorką tej choreografii, a Phillips ujawnił umiejętność tworzenia scenicznych obrazów. Ciekawie przy tym łączy taniec współczesny z elementami baletu klasycznego.

Z rzeczy mniej poważnych warto zauważyć „Szpile" Joanny Drabik zauroczonej teatrem Piny Bausch czy „Arctic" na pięciu mężczyzn Anny Hop, która po raz kolejny pokazała, że umie się bawić tańcem. W jej przypadku chyba już pora na coś poważniejszego, bo w pewnym  momencie z „Kreacji" wypada wyrosnąć.

Jacek Marczyński

 

 

Kto pamięta pierwsze „Kreacje" w Operze Narodowej przed pięciu laty, zauważy różnicę. Tamte warsztaty młodych choreografów bardziej przypominały studenckie popisy, obecne, szóste z kolei, to wieczór tanecznych miniatur.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 89% artykułu
Taniec
Trzy nosy Pinokia. Premiera Polskiego Baletu Narodowego
Taniec
Josephine Baker: "zdegenerowana" artystka w spódniczce z bananów
Taniec
Rhythm of the Dance – ogromne zainteresowanie i dodatkowe spektakle w Polsce
Taniec
Agata Siniarska zatańczy na festiwalu w Berlinie
Taniec
Taneczne święto Indii