Brytyjski parlament, w odróżnieniu od np. polskiego parlamentu, nie obraduje permanentnie lecz na sesjach, które otwiera i zamyka (tym właśnie jest prorogacja) królowa na wniosek premiera. Do prorogacji dochodzi zazwyczaj raz w roku, jesienią, a kolejna sesja otwierana jest przez królową, która wygłasza mowę tronową prezentującą program rządu na najbliższe miesiące.
Królowa formalnie mogłaby odmówić premierowi prorogacji parlamentu, ale zgodnie ze zwyczajem przychyla się do prośby brytyjskiego premiera, zgodnie z regułą monarchii parlamentarnej, która głosi, że "król panuje, ale nie rządzi" (rex regnat, sed non gubernat).
Obecna sesja brytyjskiego parlamentu trwała wyjątkowo długo, ponieważ rozpoczęła się po wyborach z czerwca 2017 roku - i od tego czasu nie doszło do prorogacji. Na wyjątkową długość sesji zwracał uwagę Johnson uzasadniając swoją decyzję o zawieszeniu parlamentu.
Zawieszenie parlamentu wywołuje obecnie kontrowersje na Wyspach nie dlatego, że jest procedurą niezgodną z przepisami czy zwyczajem, lecz dlatego, że następuje w ważnym dla kraju momencie, na dwa miesiące przed datą brexitu wyznaczoną przez UE na 31 października. Przed prorogacją odbędą się zaledwie dwa posiedzenia Izby Gmin, a następnie zbierze się ona dopiero 14 października, na trzy dni przed szczytem UE, który będzie ostatnią szansą, by po raz kolejny poprosić Brukselę o przełożenie daty brexitu w przypadku, gdyby do tego czasu nie udało się wynegocjować umowy, a krajowi groziłby twardy brexit.