Grecka policja oświadczyła w sobotę, że zatrzymała dwóch mężczyzn - 41 i 45-latka - oraz 39-letnia kobieta. Cała trójka jest rzekomo zamieszana w terroryzm i została aresztowana podczas „szerokiej operacji”, rozpoczętej w piątek w Atenach. W komunikacie dodano także, że na wolności pozostaje poszukiwany inny mężczyzna, 46-latek.
Podczas nalotów na 13 domostw grecki oddział antyterrorystyczny przejął broń, w tym pięć karabinów automatycznych AK-47, detonatory, dynamit i granaty. Zatrzymany 41-letni mężczyzna był już wcześniej aresztowany w 2010 roku, gdy oskarżono go o przynależność do skrajnie lewicowej grupy Walka Rewolucyjna (EA), która stoi za serią „antykapitalistycznych” ataków.
Jeden z karabinów szturmowych, znalezionych podczas przeszukań, został wykorzystany w czasie październikowego napadu na punkt bukmacherski w mieście Cholargos. Kolejny AK-47 wykorzystano w atakach przeprowadzonych przez grupę „Organizacja Rewolucyjnej Samoobrony” na Ogólnogreckiego Ruchu Socjalistycznego (PASOK) w Atenach, a także na ambasadę meksykańską w Atenach w 2016 r. Grupa twierdziła również, że jest odpowiedzialna za atak przy użyciu granatu na ambasadę francuską w tym samym roku.
Grecki premier Kiriakos Mitsotakis uznał operację antyterrorystyczną za „bardzo duży sukces”. - Pozwolę sobie raz jeszcze powtórzyć nasze zobowiązanie do ostatecznego i nieodwracalnego rozwiązania problemu terroryzmu wewnętrznego - powiedział.
W rozmowie z agencją AFP wysoki rangą przedstawiciel greckiej policji porównał sobotnią operację do aresztowań w 2010 roku Nikosa Maziotisa i Poli Roupy, anarchistów z Walki Rewolucyjnej.