W zamieszkałych przez czarnoskórych dzielnicach Filadelfii rozrzucano ulotki, że wyborcy, którzy nie zapłacili kar za nieprawidłowe parkowanie, będą aresztowani w lokalach wyborczych. W Nowym Meksyku niezidentyfikowane osoby nachodziły mieszkania Latynosów, grożąc kontrolą urzędu imigracyjnego. Zdaniem ekspertów, chodzi o wystraszenie środowisk popierających Obamę – czarnych i Latynosów.
Z kolei w Wirginii ulotki z herbem stanowym przekonywały, że wobec przewidywanej dużej frekwencji będą dwa dni głosowania – wtorek dla republikanów i środa dla demokratów. W Nevadzie ktoś dzwonił do Latynosów i przekonywał ich, by zamiast iść do urn, oddali głos... przez telefon.
W Pensylwanii ktoś w dzielnicy zamieszkanej głownie przez Żydów rozrzucał ulotki, przekonujące, iż Barack Obama jest zwolennikiem Palestyńczyków, a przeciwnikiem Żydów właśnie. A w specjalnie rozsyłanych e-mailach, podpisanych przez rzekomy Republikański Komitet Federalny, wręcz zarzucano Obamie... przygotowania do nowego Holokaustu: „Amerykańscy Żydzi nie mogą sobie pozwolić na złą decyzję we wtorek, 4 listopada. Wielu naszych przodków zignorowało ostrzeżenia w latach 1930 – 1940, popełniając tragiczną pomyłkę”.
– Ordynacja zabrania oszukiwania wyborców. Ale sprawców trudno znaleźć – mówi Laughlin McDonald ze Związku na rzecz Wolności Obywatelskich.
Przestępstwo wykryto natomiast w Kalifornii. Republikanie zbierali podpisy pod petycją wzywającą do niewypuszczania przestępców seksualnych z więzień. Zwolenników demokratów informowali, że ich podpisy będą nieważne, jeśli nie zarejestrują się jako wyborcy republikańscy.