Sensacyjne informacje ujawnił gen. Wasilij Christoforow, główny archiwista będącej następczynią KGB Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Rosji. Według niego zwłoki Adolfa Hitlera zostały spalone, a jego prochy wrzucone do jednej z rzek na terytorium wschodnich Niemiec. Tajna operacja pod kryptonimem „Archiwa” miała zostać przeprowadzona na zlecenie ówczesnego szefa KGB Jurija Andropowa.
– Chodziło o to, by miejsce jego pochówku nie stało się kiedyś obiektem kultu dla neonazistów – oświadczył Christoforow i ze szczegółami opowiedział o losach szczątków wodza Trzeciej Rzeszy. Na początku maja 1945 roku sowieccy żołnierze znaleźli je w ogrodzie Kancelarii Rzeszy. Wraz z ciałami Ewy Hitler (Braun), Josefa Goebbelsa, jego żony i szóstki dzieci, miały zostać natychmiast przejęte przez NKWD.
Według Christoforowa, gdy Sowietom udało się potwierdzić autentyczność zwłok, zakopali je w lesie w pobliżu Rathenau. Miano je jednak wydobyć w lutym 1946 roku i w sekrecie pochować ponownie na terenie bazy Armii Czerwonej w Magdeburgu. Tam, w miejscu znanym tylko KGB, podobno przeleżały aż do wiosny 1970 roku, gdy Sowieci na mocy specjalnej umowy zobowiązali się oddać bazę władzom NRD.
Andropow miał wówczas zdecydować, że należy dokonać ponownej ekshumacji. Miało do niej dojść 4 kwietnia. W ściśle tajnej operacji uczestniczyli specjalnie wyselekcjonowani agenci sowieckich służb. Po odkopaniu ciał mieli sporządzić dwa protokoły. Pierwszy opisywał procedurę wydobycia, a drugi stan zachowania szczątków małżeństwa Hitlerów i rodziny Goebbelsów.
– Zwłoki zostały następnie spalone w ognisku w pobliżu miasta Schönebeck, 11 kilometrów od Magdeburga. A potem starte na proch i wrzucone do rzeki Biederitz – powiedział Christoforow, powołując się na protokoły sprzed blisko 40 lat, które mają dziś znajdować się w posiadaniu FSB. Według nich operacja „Archiwa” miała być uzgodniona z przywódcami sowieckiej partii komunistycznej.