“Decyzja Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie niepodległości Kosowa potwierdziła suwerenne prawo narodów do samostanowienia” – napisano w oświadczeniu MSZ Naddniestrza, separatystycznej republiki w granicach Mołdawii. Dyplomaci z Tyraspola są przekonani, że uznanie także ich kraju “wzmocni stabilność i bezpieczeństwo nie tylko na postsowieckiej przestrzeni, ale także na arenie międzynarodowej”.
500-tysięczne Naddniestrze ogłosiło niepodległość w 1990 roku. Status ten uznały jednak tylko separatystyczne republiki Gruzji: Abchazja i Osetia Południowa, oraz kontrolowana przez Ormian enklawa Górski Karabach w Azerbejdżanie. Rosja nie poparła niepodległości Naddniestrza, ale wspiera ten kraj finansowo, a na jego terytorium stacjonują rosyjskie wojska.
– Nie można stawiać znaku równości między Kosowem, gdzie dochodziło do czystek etnicznych, a Naddniestrzem, gdzie nie odnotowano żadnych konfliktów na tle etnicznym czy religijnym – mówi “Rz” szef Instytutu Polityki Społecznej w Kiszyniowie Arkadij Barbarosie. – Możemy mówić jedynie o sporze geopolitycznym. Naddniestrze jest traktowane przez władze na Kremlu jako instrument sprawowania kontroli nad Mołdawią – dodaje. Zaznacza, że to rosyjskie władze doprowadziły do powstania separatystycznego rządu w Tyraspolu.
MSZ Naddniestrza, apelując o uznanie niepodległości, powołało się na referendum z 2006 roku, w którym 97 proc. mieszkańców republiki poparło pomysł oddzielenia się od Mołdawii.