30 września 2005 roku duńska gazeta „Jyllands Posten“ opublikowała 12 karykatur proroka Mahometa. Gazeta tłumaczyła, że chociaż nie powinno się obrażać uczuć religijnych, to muzułmanie nie powinni domagać się specjalnego traktowania. Sami bowiem nie liczą się z uczuciami wyznawców innych religii. Zdaniem dziennika wyznawcy islamu tak jak wszyscy muszą się pogodzić z wolnością słowa.
W ślad za duńskim dziennikiem poszły inne europejskie gazety, przedrukowując karykatury. Władze wielu krajów wyrażały ubolewanie, ale podkreślały, że nie mają wpływu na wolne media. W odpowiedzi na całym świecie doszło do masowych protestów muzułmanów, dla których bluźnierstwem jest już samo przedstawianie wizerunku proroka. Celem ataków padły m.in. duńskie ambasady.
Kiedy emocje zaczęły opadać, oliwy do ognia dolał szwedzki rysownik Lars Vilks. W 2007 roku w swojej karykaturze przedstawił Mahometa jako psa, który jest uznawany przez muzułmanów za zwierzę nieczyste. Rysunek został przedrukowany przez kilka norweskich gazet na znak protestu przeciwko „wymuszaniu przez muzułmanów autocenzury na zachodnich mediach“.
Wówczas redakcje gazet i autorzy rysunków zaczęli otrzymywać pogróżki. W lutym 2008 roku aresztowano trzy osoby podejrzewane o planowanie zamachu na duńskiego rysownika Kurta Westergarrda, który przedstawił Mahometa z bombą umieszczoną w turbanie. W styczniu 2010 roku do domu Westergarrda włamał się islamski ekstremista z Somalii uzbrojony w siekierę. Artysta zdołał się ukryć. Zdaniem władz napastnik ma związki ze skrajną somalijską organizacją al Szabab.
Na początku 2010 roku wykryto także spisek na życie Szweda Larsa Vilksa. Aresztowano jedną osobę w USA i siedem w Irlandii. W maju próbowano podpalić dom rysownika. 24 listopada somalijska al Szabab opublikowała pierwsze w historii propagandowe wideo w języku szwedzkim, w którym groziła śmiercią Vilksowi. Mimo zagrożenia artysta nadal broni prawa do wolności słowa.