Portal Biełorusskije Nowosti opublikował jego „List z zagranicy", w którym zapewnia, że „nigdy nie zamierzał być bohaterem", i opisuje próby pozyskania go do współpracy przez KGB. Redakcja podała, że artykuł dotarł do niej w nocy z 13 na 14 marca, co oznacza, że opozycjonista wysłał go już po swej tajemniczej ucieczce.

– Nic nie wiem – zapewniała wczoraj adwokat Michalewicza Tamara Sidorenko. – Michalewicza nie było na przesłuchaniu (14 marca w KGB – red.). My przyszliśmy, on nie przyszedł – dodała.

W Mińsku krążą pogłoski, że od chwili zniknięcia Michalewicza nikt z nim nie rozmawiał, nawet telefonicznie, chociaż kontaktowano się z nim przez Internet. Jego żona tłumaczyła brytyjskiemu „Independentowi", że jej mąż musiał tak szybko wyjechać, że „nie udało im się pożegnać, a on nie zdążył zabrać rzeczy". Część opozycji krytykuje jego ucieczkę.