Zabili profesjonaliści. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował, że Budanow był od pewnego czasu śledzony. Gdy wyszedł z lokalu kancelarii notarialnej, z białego mitsubishi lancera wyskoczył mężczyzna w niebieskiej kurtce z kapturem. Oddał sześć strzałów i wskoczył do samochodu, za którego kierownicą siedział drugi mężczyzna – jak zeznają świadkowie – o słowiańskich rysach. Samochód natychmiast ruszył. I auto, i broń zabójcy znaleziono porzucone na ulicy po niespełna godzinie.
Jurij Budanow w 2000 r. w czasie wojny czeczeńskiej dowodził pułkiem czołgów. W miejscowości Tangi zatrzymał 17-letnia Elzę Kungajewą, którą – według własnych zeznań – uznał za ostrzeliwującą Rosjan snajperkę. Przesłuchiwał ją osobiście, torturował, zgwałcił i udusił.
Rosyjskim obrońcom praw człowieka, a także kilku odważnym oficerom udało się – wbrew części dowództwa walczących na Kaukazie wojsk – doprowadzić do aresztowania pułkownika. Po serii procesów (w pierwszym został uznany za niepoczytalnego; ten wyrok obalił najwyższy sąd wojskowy i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia) Budanow dostał ostatecznie dziesięć lat więzienia, został też zdegradowany, wyrzucony z armii i pozbawiony odznaczeń. Wyszedł warunkowo po odsiedzeniu dziewięciu.
Dla rosyjskich nacjonalistów były pułkownik był bohaterem, wyrok uznawali oni za przejaw ugięcia się władz pod naciskiem antyrosyjskiego Zachodu. Dla Czeczenów był z kolei uosobieniem zezwierzęconego okrucieństwa, będącego często cechą działań armii rosyjskiej na Kaukazie. Tym bardziej że wiele wskazuje na to, iż Budanow ma na sumieniu nie tylko śmierć Elzy, ale też kilku innych więźniów.
W 2001 roku czeczeńscy partyzanci zaproponowali władzom wymianę kilkunastu rosyjskich jeńców na Budanowa (po odmowie jeńców wymordowano). Również szef prorosyjskiego rządu Czeczenii Ramzan Kadyrow publicznie obiecywał odpłacić Budanowowi, a decyzję o jego przedwczesnym zwolnieniu nazwał „splunięciem w duszę narodu czeczeńskiego".