Generał Ratko Mladić oskarżony o zbrodnie wojenne w czasie wojny na Bałkanach w latach 1992 – 1995 stanął wczoraj przed trybunałem w Hadze, ale wyraźnie nie zamierza się kajać. Przywódca nazywany katem ze Srebrenicy, gdzie jego wojska wymordowały 8 tys. Muzułmanów, wykonał w stronę jednego ze świadków gest symbolizujący podrzynanie gardła.
Jego proces ma być jednym z ostatnich rozdziałów funkcjonowania Międzynarodowego Trybunału Karnego ds. byłej Jugosławii. Ustanowiony przez ONZ w 1993 roku trybunał osądził 161 osób i uświadomił światu, że zbrodniarze nie mogą się czuć bezkarni.
– Od zakończenia II wojny światowej właściwie zaprzestano ścigania takich zbrodniarzy. Ale w ciągu ostatnich 20 lat dzięki trybunałowi w Hadze, a także sądom powołanym do ścigania zbrodni w Rwandzie, Sierra Leone i Kambodży wiele się zmieniło. W efekcie ich działania wspólnota międzynarodowa uznała, że zamiast tworzyć ad hoc sądy na różne okazje, trzeba powołać Międzynarodowy Trybunał Karny – mówi „Rz" dr Noam Lubell, ekspert prawa międzynarodowego z Uniwersytetu w Essex.
Na liście osób ściganych przez utworzony w 2002 roku trybunał jest na razie tylko siedem osób. Wśród nich prezydent Sudanu Omar Baszir, oskarżany o czystki etniczne w prowincji Darfur. Miliony ludzi na świecie ucieszyłyby się ze złapania Josepha Kony'ego, watażki siejącego terror w Ugandzie.
Trybunał chciałby ścigać
także innych polityków oskarżanych o zbrodnie, ale ma związane ręce. Obawy, że będzie wykorzystany do celów politycznych, sprawiły, że decyzje o tym, kto może być oskarżony, musi zatwierdzić Rada Bezpieczeństwa ONZ. Dlatego mimo pogróżek pod adresem prezydenta Syrii Baszara Asada, który ma już na sumieniu życie kilku tysięcy osób, sprzeciw Rosji i Chin nie pozwala na postawienie go przed sądem.
Z tego samego powodu trybunał nie zajmie się prezydentem Rosji Władimirem Putinem, oskarżanym przez rosyjskich działaczy o liczne zbrodnie. Ani ostatnim przywódcą ZSRR Michaiłem Gorbaczowem. Na sali sądowej chciałyby go zobaczyć władze Azerbejdżanu, które przypominają, że autor pieriestrojki uznawany na Zachodzie za bohatera, wysłał wojska do Baku, aby krwawo stłumić niepodległościowe demonstracje w 1990 roku.