Wiktor Janukowycz ostrzegł, że może rozwiązać parlament, jeśli deputowani nie będą w stanie pracować. Pat w Radzie Najwyższej pojawił się po dymisji jej przewodniczącego Wołodymyra Łytwyna. Odszedł wczoraj na znak protestu przeciw popartym we wtorek przepisom o nadaniu językowi rosyjskiemu statusu regionalnego w 13 z 27 obwodów kraju.
– Zostałem oszukany. Oszukany został cały naród ukraiński – oświadczył Łytwyn przed złożeniem prośby o dymisję. Miał zastrzeżenie do koalicji, że poparła przepisy podczas jego nieobecności, w dodatku bez wcześniejszego umieszczenia projektu ustawy w porządku dziennym obrad. Łytwyn mówił, że nie podpisze przepisów. Bez jego adnotacji ustawa nie może trafić do prezydenta.
Wczoraj Janukowycz, zamiast wziąć udział w dorocznej konferencji prasowej, spotkał się z liderami frakcji parlamentarnych. Opozycja w tym spotkaniu nie uczestniczyła. Prezydent zrezygnował z konferencji m.in. dlatego, bo miała odbyć się w Domu Ukraińskim w centrum Kijowa, gdzie posłowie opozycyjnej Naszej Ukrainy prowadzą głodówkę. Doszło tam też do starć przeciwników władz z milicją.
– Protestujemy przeciw szulerstwu i fałszerstwu w parlamencie, z czego rządzący są dumni. Chcemy pokazać ludziom, że nie jesteśmy bierni – mówi „Rz" prowadząca głodówkę Ksenia Liapina, deputowana Naszej Ukrainy. – Chodzi nie tylko o język rosyjski. Rosja dąży do ustanowienia na Ukrainie swoich porządków – dodaje. Eksperci w Kijowie przypominają, że 12 lipca do Jałty przyjedzie prezydent Władimir Putin. Przywileje dla języka rosyjskiego mogą skutkować ustępstwem Kremla w sprawie cen gazu.
Kijowski politolog Ołeh Soskin zaapelował do władz obwodów na zachodzie, by przestały płacić podatki do budżetu państwowego. Publicysta Ołeksij Harań uznał, że sytuacja jest bez wyjścia. – Kompromisy w sprawie języka są niemożliwe, podobnie, jak w przypadku procesu przywódczyni opozycji Julii Tymoszenko – stwierdził.