Premier Antonis Samaras wymusił wczoraj na koalicjantach zgodę na dodatkowe 11,7 mld euro oszczędności w kolejnych dwóch latach. Znów zostaną ograniczone pensje, emerytury i wydatki na służbę zdrowia, mimo że w kampanii wyborczej Samaras obiecywał ludziom negocjacje z zagranicznymi pożyczkodawcami i złagodzenie warunków kredytów. Ale teraz nie ma wyjścia.
Coraz więcej wypowiedzi polityków w Europie pokazuje, że wcześniej stosowana grecka taktyka się nie sprawdzi. Pożyczkodawcy są już zmęczeni i nie zgodzą się na kolejne pożyczki tylko dlatego, że Grecja znów nie wypełnia warunków porozumienia o redukcji długu, jak to robiła od trzech lat.
Samaras musi działać szybko, bo wczoraj do Aten przyjechał po raz pierwszy od czerwca 2009 roku przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso. Grecki premier chciał mu pokazać konkretne decyzje.
Rząd w Atenach decyzją o kolejnych cięciach chce też zadowolić trojkę, która również jest teraz w Atenach. To grupa ekspertów MFW, Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego, która sprawdza, jak Grecja wypełnia warunki porozumienia pożyczkowego na kwotę 130 mld euro, i daje uzasadnienie do wypłaty kolejnych rat pożyczek. Ich raport miał być gotowy w sierpniu, ale według ostatnich doniesień z MFW analiza potrwa do września. Na podstawie oceny trojki strefa euro zdecyduje, co dalej z Grecją.
Ateny chcą dodatkowego roku lub dwóch lat na dokonanie żądanych oszczędności budżetowych. Ale trojka na razie jest nieubłagana, a ze stolic państw strefy euro coraz częściej płyną sygnały, że bez dodatkowych wysiłków Grecja może wyjść ze strefy euro.