Komentator opiniotwórczego brytyjskiego dziennika Niemiec Wolfgang Muenchau w artykule „Monti nie jest właściwym człowiekiem do przewodzenia Italii", napisał, że włoski premier co prawda zbilansował księgi rachunkowe, ale pogrążył kraj w jeszcze głębszym kryzysie drakońskimi podatkami („Przyrzekł reformy, a jedynie podniósł podatki"). Stwierdził, że to nie Monti, ale inny Włoch Mario Draghi jako szef Europejskiego Banku Centralnego swymi gwarancjami odbudował zaufanie rynków do włoskich obligacji, zadając cios mitowi o Super-Mario – zbawcy narodu, na którym zbudowano kampanię wyborczą ugrupowania „Z Montim dla Włoch". Co więcej, Muenchau zarzucił Montiemu uległość w kontaktach z kanclerz Merkel.
Choć to samo od tygodni powtarzają adwersarze Montiego w lutowych wyborach, komentarz „FT" wywołał w Italii burzę. Stał się newsem dnia i przedmiotem rozważań tak polityków, jak i publicystów. Artykuł Muenchaua wpisał się w gorącą kampanię i stał się wodą na wyborczy młyn zarówno koalicji Berlusconiego, jak i partii lewicowych.
Postawiony pod pręgierzem niemieckiego komentatora brytyjskiego dziennika premier Mario Monti napisał list do „FT". Czytamy w nim, że Italia pod jego rządami stała się reformatorską lokomotywą Europy, a to, co jego gabinet zrobił dla obniżenia cen i tworzenia miejsc pracy w tak krótkim czasie (13 miesięcy), nie ma precedensów. Muenchaua nazwał frustratem i etatowym krytykiem posunięć Angeli Merkel dotyczących kryzysu strefy euro, sugerując, że autor krytykując go, chciał dopiec niemieckiej kanclerz.
Redakcja „FT" zareagowała na uwagi włoskiego premiera w sposób dla niezależnego, opiniotwórczego pisma bezprecedensowy. Najpierw na swojej stronie internetowej zamieściła wyjaśnienie, że redakcja nie podziela opinii swojego autora, choć tekst był jednym z artykułów redakcyjnych, tzw. editorials. Potem ukazał się inny komentarz, przychylny Montiemu, określający go jako człowieka godnego zaufania.
Kto wie, czy w ostatecznym rachunku nie okaże się to niedźwiedzią przysługą, bo taka korekta linii redakcyjnej wspiera populistyczne argumenty adwersarzy Montiego, którzy twierdzą, że jest on kandydatem „obcych" – Unii, Merkel, finansjery i zagranicznych mediów.