Reklama

Potencjalni terroryści rodzą się także w Ameryce

Terrorystyczne zagrożenie dla Ameryki wcale nie musi nadejść ze strony bojowników dżihadu. W USA bardzo aktywne są wojownicze grupy prawicowych ekstremistów.

Publikacja: 17.04.2013 01:47

Od zbrodniczego zamachu, przeprowadzonego przez głoszącego nienawiść do rządu Timothy'ego McVeigha, który w 1995 r. zabił 168 osób, wysadzając w powietrze rządowy budynek w Oklahomie, skrajnie prawicowe milicje i organizacje określające się jako „patrioci" znajdują się pod baczną obserwacją FBI i agencji zwalczających terroryzm. Także po zamachu w Bostonie nie wyklucza się zaangażowania w tę zbrodnię prawicowych radykałów.

Opublikowany na początku marca raport amerykańskiej organizacji pozarządowej Southern Poverty Law Center (SPLC) podaje, że liczba najróżniejszych milicji prawicowych i organizacji „patriotów" osiągnęła w ubiegłym roku rekordową wielkość. Eksperci naliczyli łącznie 1360 takich organizacji, co oznacza, że w ciągu zaledwie roku przybyło ich 7 proc. (dla porównania w 2007 r. było ich zaledwie 131).

Wśród ekstremistów są zarówno spadkobiercy tradycyjnych rasistów z Ku-Klux-Klanu, jak i zwolennicy teorii spiskowych, krytycy „kontrolującego wszystko rządu", rasistowskie gangi motocyklowe i zbrojne milicje prowadzące regularne obozy szkoleniowe dla komandosów w odludnych zakątkach, np. w Montanie.

Jak twierdzi David Gletty, były agent FBI, który spędził kilka miesięcy wśród najbardziej niebezpiecznych ekstremistów, wszystkich ich łączy przekonanie, że konstytucja USA jest gwałcona przez władze odbierające obywatelom wolność. „Oni uważają, że pozostają w stanie wojny z rządem" – twierdzi Gletty.

Analitycy uważają, że jedną z przyczyn wzrostu nastrojów rasistowskich i ekstremistycznych był wybór Baracka Obamy, pierwszego czarnoskórego prezydenta USA. Innym czynnikiem radykalizacji nastrojów jest kryzys, który zniszczył podstawy egzystencji kilku milionów Amerykanów. Wielu z nich przeżywa frustrację, a za swoje niepowodzenia oskarżają politykę władz. Wreszcie powodem irytacji członków milicji są podejmowane przez Biały Dom próby ograniczenia dostępu do broni, zwłaszcza przeznaczenia wojskowego.

Reklama
Reklama

Nie wszyscy analitycy zgadzają się z twierdzeniem, że „patrioci" dążą do przemocy. Politolog Jesse Walker, autor książki „Stany Zjednoczone Paranoi: teorie spiskowe" uważa wręcz, że wzrost liczby grup ekstremistycznych milicji wcale nie oznacza automatycznie wzrostu zagrożenia zamachami terrorystycznymi z ich strony. Po pierwsze zwykle są znacznie bardziej bojowi w słowach niż w czynach, po drugie zaś terminem „prawicowi ekstremiści" obejmuje się często grupy nieszkodliwe.

Na liście SPLS znalazła się np. grupa z Północnej Karoliny o nazwie „Granny Warriors" (Bojowe babcie), której członkinie mają około 70 lat i poza agresywnym w tonie wyrażaniem krytyki rządu federalnego nikomu raczej nie zagrażają.

Z drugiej strony obawy wywołuje rosnąca liczba przestępstw popełnianych przez ekstremistów. Rok temu w Michigan aresztowany został David Stone, przywódca grupy „Chrześcijańscy wojownicy", który wraz ze swoim synem zorganizował prawdziwe komando, uzbrojone po zęby w najnowocześniejszą broń. Latem zeszłego roku były żołnierz kierujący się motywami rasistowskimi, zabił sześć osób w świątyni sikhijskiej w stanie Wisconsin. Z kolei we wrześniu 2012 r. grupa byłych wojskowych zawiązała w Georgii spisek, planując zamach na prezydenta Obamę.

Od zbrodniczego zamachu, przeprowadzonego przez głoszącego nienawiść do rządu Timothy'ego McVeigha, który w 1995 r. zabił 168 osób, wysadzając w powietrze rządowy budynek w Oklahomie, skrajnie prawicowe milicje i organizacje określające się jako „patrioci" znajdują się pod baczną obserwacją FBI i agencji zwalczających terroryzm. Także po zamachu w Bostonie nie wyklucza się zaangażowania w tę zbrodnię prawicowych radykałów.

Opublikowany na początku marca raport amerykańskiej organizacji pozarządowej Southern Poverty Law Center (SPLC) podaje, że liczba najróżniejszych milicji prawicowych i organizacji „patriotów" osiągnęła w ubiegłym roku rekordową wielkość. Eksperci naliczyli łącznie 1360 takich organizacji, co oznacza, że w ciągu zaledwie roku przybyło ich 7 proc. (dla porównania w 2007 r. było ich zaledwie 131).

Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1334
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Świat
Podcast „Rzecz o geopolityce”: Europa straciła swoje wartości? Chiny w kryzysie wewnętrznym
Świat
Biały Dom: Stany Zjednoczone Ameryki są coraz bardziej zmęczone tą wojną
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1332
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1331
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama