Przyrzekł, że wykorzysta swój królewski urząd do tego, by wspomóc kraj w niepewnym gospodarczo czasie. Wilhelm Aleskander jest pierwszym od 1890 r. mężczyzną na tronie w Holandii. Tron przejął od swej matki królowej Beatrycze, która we wtorek przed południem podpisała akt abdykacji w czasie uroczystości w pałacu królewskim w Amsterdamie. Następnie akt abdykacji został podpisany przez nowego króla i członków rządu, w tym premiera Holandii Marka Rutte. Na placu Dam naprzeciwko pałacu królewskiego zebrało się ok. 25 tys. ludzi, skandujących "Dziękujemy Bea".

Gdy Beatrycze wyszła na balkon, by pozdrowić zebranych, wyglądała na wyraźnie wzruszoną. - Jestem szczęśliwa i wdzięczna, mogąc przedstawić wam waszego nowego króla, Wilhelma Aleksandra - zwróciła się do tłumu. Chwilę później, aby zaznaczyć zmianę pokoleniową, na balkonie pojawił się król Wilhelm Aleksander z małżonką Maksimą, pochodzącą z Argentyny, i trzema córkami. Najstarsza 9-letnia księżniczka Katarzyna Amalia jest następczynią tronu. Uroczystości abdykacji popularnej i lubianej królowej były transmitowane w telewizji. Transmitowano też zaprzysiężenie nowego władcy na wierność krajowi i konstytucji. Ceremonia ta odbyła się w historycznej świątyni - protestanckim Nowym Kościele.

W wystąpieniu w świątyni najmłodszy monarcha Europy podkreślił, że i król - mimo ceremonialnej roli monarchii - może popularyzować podczas zagranicznych wizyt rozwój handlu. Ceremonia zaprzysiężenia była ostatnim formalnym aktem przekazania władzy w dynastii Oranje-Nassau. W ceremonii uczestniczyło wielu zagranicznych gości, w tym koronowane głowy. Wielką Brytanię reprezentował następca tronu książę Karol z małżonką Camillą, Japonię - następca tronu książę Naruhito wraz z księżną Masako. Obecni byli przewodniczący Rady Europejskiej Herman van Rompuy i przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. Nowy monarcha postrzegany jest jako bardziej nowoczesny, postępowy i bliższy zwykłym ludziom niż jego abdykująca po 33 latach panowania matka. Zapowiadał, że będzie "monarchą XXI wieku", łącząc tradycję z nowoczesnością, i nie zamierza być "fetyszystą protokołu".