Krytykowane powszechnie na całym świecie za inwigilację na ogromną skalę amerykańskie służby specjalne ogłosiły, że wpadły na trop wyjątkowo groźnego spisku. Podsłuchując wymianę opinii pomiędzy liderami Al-Kaidy, służby doszły do wniosku, że przygotowywany jest atak terrorystyczny.
Najprawdopodobniej chodzi o wysadzenie w powietrze samolotów – transportowych czy też pasażerskich udających się z Jemenu do USA.
Wszystko to opisał „New York Times", zwracając uwagę, że jest rzeczą niezwykle rzadką, że amerykańskie służby zdołały dotrzeć do wymiany opinii pomiędzy szefami Al-Kaidy czy to za pośrednictwem własnych informatorów, maili, czy podsłuchując ich telefony. Tak się jednak miało wydarzyć w ostatnim tygodniu, o czym poinformowani zostali błyskawicznie także członkowie Kongresu, nie mówiąc o Białym Domu, gdzie w sobotę odbyła się specjalna narada najbliższych współpracowników Baracka Obamy.
Jednak rewelacje służb wyglądają zupełnie inaczej, jeżeli przypomnieć, że to obecny szef Al-Kaidy Ajman az-Zawahiri sam opublikował we wtorek ubiegłego tygodnia na jednym z portali dżihadystów apel do swych zwolenników, aby podjęli akcje odwetowe za używanie przez Amerykanów samolotów bezzałogowych do polowania na przywódców organizacji związanych z Al-Kaidą w Pakistanie i Jemenie.
W efekcie zamknięte zostały czasowo amerykańskie placówki dyplomatyczne w ponad 20 krajach Bliskiego i Środkowego Wschodu i Afryki Północnej. Za Amerykanami podążyło kilka innych państw, jak Francja, Niemcy i Wielka Brytania, zawieszając swą aktywność w Jemenie.