Problemy 26-latki zaczęły się zeszłej wiosny, zanim jeszcze wygrała konkurs piękności. Pracowała wówczas jako aktorka i modelka. Jedna z największych w Japonii agencji zajmujących się młodymi talentami Burning Productions zaproponowała jej współpracę. Yoshimatsu odmówiła jednak odpowiadając, że nie chce pracować w miejscu, o którym powszechnie wiadomo, że ma powiązania z mafią.
Na reakcję nie musiała czekać długo. Agent pracujący dla agencji Genichi Taniguchi zaczął zastraszać kobietę, groził także jej najbliższym. Jednocześnie kilka innych agencji odmówiło współpracy z Yoshimatsu.
Kobieta zamiast się przestraszyć doprowadziła do oskarżenia agenta i Burning Productions. Genichi Taniguchi tłumaczył się, że nie chciał nikogo do niczego zmuszać, a próbował jedynie odebrać rzekomo pożyczone pieniądze od osoby reprezentującej piękną Japonkę. Nikt mu jednak chyba nie dał wiary, a odkąd Ikumi Yoshimatsu opisała swoją historią na blogu, na jej stronie wpisało się ponad milion osób wyrażając poparcie dla jej postawy.
Kraju rozpoczęła się też debata o tym, jak wielkie wpływy ma w Japonii yakuza uważana za największą mafię świata.
„Praktycznie stała się półlegalnym podmiotem posiadającym własne biura i wizytówki oraz magazyny dla fanów" - pisał już rok temu dziennikarz śledczy Jake Adelstein w magazynie "Foreign Policy". Dziś yakuza liczy około 60 tys. członków w 22 gangach.