Sunniccy islamiści zajęli wczoraj miasto Duluija położone zaledwie 90 km od Bagdadu. Jeżeli posuwać będą sie w takim tempie, spodziewać się ich można wkrótce w Bagdadzie. Nie wiadomo jednak, czy zdecydują się na próbę opanowania stolicy.
Wydaje się, że nie mają wystarczających sił, ale też iracka armia praktycznie nie istnieje. Zdezintegrowała się w ostatnich dniach, uciekając przed oddziałami dżihadystów z organizacji o nazwie Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL). Ocenia się, że organizacja ma pod bronią 12 tys. bojowników w Syrii i około 8 tys. w Iraku. Dżihadyści poruszają się na półciężarówkach, są niezwykle mobilni i działają błyskawicznie z zaskoczenia. W swym marszu na południe ze zdobytego we wtorek Mosulu poruszają się właściwie bez przeszkód.
Szyicki rząd Nuriego al-Malikiego nie jest w stanie zorganizować obrony. Trwa rekrutacja ochotników wysyłanych na front do stawienia czoła zaprawionym w rajdach bojowych dżihadystom. Nie udało się wprowadzić w kraju stanu wyjątkowego, gdyż w parlamencie zabrakło kworum. Równocześnie premier al-Maliki śle na nowo apele o pomoc pod adresem USA. Zdaniem „New York Timesa" pierwsze prośby o interwencję wysłano już w kwietniu tego roku, w trzy miesiące po opanowaniu przez ISIL kilku miast na zachodzie kraju, w tym Faludży i Ramadi. Rząd w Bagdadzie twierdzi, że skuteczną bronią przeciwko bojownikom ISIL byłyby ataki lotnicze.
Waszyngton nie jest skory do działania. USA nie podoba się strategia premiera al-Malikiego, który całą swą energię skierował w ostatnim czasie do walki z opozycją sunnicką. „Po wycofaniu się Amerykanów w 2011 r. rząd rozpoczął prawdziwe polowanie na oponentów wywodzących się z sunnickiej grupy religijnej" – napisał wczoraj „Washington Post", wyrażając poglądy panujące w Waszyngtonie. Pod pretekstem debaasyfikacji (czyli pozbawiania wpływów funkcjonariuszy partii Baas dyktatora Saddama Husajna) wprowadzono ustawodawstwo dające prawo aresztowania na czas nieokreślony przeciwników politycznych. Ich większość to sunnici.
To jeden z największych błędów al-Malikiego, który po niedawnych wyborach stara się bezskutecznie już szósty tydzień utworzyć koalicję rządową mogącą mu zapewnić władzę na trzecią kadencję. Błąd, który grozi podziałem kraju na co najmniej dwa państwa sunnickie na północy i zachodzie oraz szyickie w pozostałej części kraju, jednak z wyłączeniem Kurdystanu, gdzie władzę sprawuje niezależny od Bagdadu Rząd Regionalny Kurdystanu. Jego siły zbrojne, peszmergowie, zajęły wczoraj Kirkuk, ważny ośrodek wydobycia ropy naftowej i miejsce, gdzie bierze swój początek ropociąg do tureckiego Ceyhanu.