Francja: socjalizm jak niepodległość

Valls nie ?będzie nowym Schroederem. Powtórka niemieckich ?reform oznaczałaby porzucenie francuskiej tożsamości.

Publikacja: 28.09.2014 11:00

Po dziesięciu dniach strajku pilotów rząd zrezygnował z radykalnej reformy Air France

Po dziesięciu dniach strajku pilotów rząd zrezygnował z radykalnej reformy Air France

Foto: AFP, Eric Feferberg Eric Feferberg

Głosowanie 16 września nad wotum zaufania dla drugiego rządu Manuela Vallsa było poważnym ostrzeżeniem. 31 deputowanych Partii Socjalistycznej odmówiło mu poparcia, podobnie jak 17 posłów sojuszniczej partii ekologicznej. Za nowym rządem głosowało już więc tylko 269 posłów, o 20 mniej, niż wynosi bezwzględna większość. Od tej pory lider socjalistów będzie musiał liczyć na nieobecność części deputowanych, aby przeforsować projekty ustaw.

Wieczna pamięć jakobinów

Valls traci poparcie na lewicy, bo pod naciskiem rynków finansowych i coraz bardziej zawiedzionego społeczeństwa musi podjąć długo odkładane reformy rynkowe. Prezydent Francois Hollande doprowadził więc do dymisji ministra gospodarki Arnaud Montebourga, zaciekłego przeciwnika zarówno globalizacji, jak i ograniczenia zabezpieczeń socjalnych. To ma pomóc w uzdrowieniu finansów publicznych. Miejsce Montebourga zajmie 37-letni Emmanuel Macron, do tej pory ekonomista Banku Rothschildów i zwolennik liberalnej gospodarki.

– Dla trzonu francuskiej lewicy to oznacza zdradę ideałów, które sięgają wielkiej rewolucji i jakobinów – mówi „Rz" Gerard Grunberg, francuski ekspert, czołowy znawca Partii Socjalistycznej.

Mimo wszystko drugi rząd Vallsa zdecydowało się poprzeć prawie 90 proc. socjalistycznych deputowanych. Czy rzeczywiście zdradzili wyborców, aby uniknąć wcześniejszych wyborów i politycznego niebytu?

Nie będzie ?zaciskania pasa

Strach przed wyrokiem urn na pewno odgrywał istotną rolę. Tylko 13 proc. Francuzów ufa jeszcze Hollande'owi. Valls, który po raz pierwszy objął ster rządów zaledwie pół roku temu i z którym wielu Francuzów wiązało wielkie nadzieje na odnowienie kraju, dziś może liczyć już tylko na sympatię 35 proc. rodaków. A o Partii Socjalistycznej aż 3/4 ankietowanych ma „złą" lub „bardzo złą" opinię – wynika z sondażu instytutu Sofres.

Bardziej niż strachem wierność socjalistycznych deputowanych dla Vallsa da się jednak wytłumaczyć wstrzemięźliwością, mówiąc łagodnie, zaproponowanych przez premiera zmian.

– Nie będziemy zaciskali pasa. Wierzę w widoczną rękę państwa – mówił z trybuny Zgromadzenia Narodowego Valls, parafrazując słynną doktrynę ojca liberalizmu Adama Smitha. – Nasz model społeczny wcale się nie przeżył, on nie należy do przeszłości – dodał szef rządu.

Przez dziesięciolecia Francja, w znacznym stopniu dzięki rozbudowanym zabezpieczeniom społecznym, była jednym z tych krajów Europy, o ile nie świata, który oferował najlepsze warunki życia. Ale dziś republiki już na to nie stać.

– Nie mam wątpliwości: staliśmy się chorym człowiekiem Europy – mówi „Rz" znany historyk Alain Besancon.

W kampanii przed wyborami prezydenckimi w maju 2012 r. Hollande obiecywał zmniejszenie bezrobocia. Ale mu się nie udało. Bez pracy pozostaje 3,4 mln Francuzów, co według Eurostatu stanowi 10,3 proc. osób w wieku produkcyjnym. To zdecydowanie więcej niż w Polsce (9,0 proc.). Co gorsza, jeśli uwzględnić tych, którzy muszą pracować na pół etatu lub spędzają czas na kursach opłaconych przez państwo, bezrobocie dotyka już ponad 6 milionów osób.

Powód jest prosty.

– Nasza gospodarka przestała być konkurencyjna, przedsiębiorcom nie opłaca się zatrudniać – mówi „Rz" Agnes Benassy-Quere, przewodnicząca Rady Gospodarczej przy Premierze.

Do każdego 100 euro wypłaconego pracownikowi pracodawca musi przekazać kolejne 85 euro w formie składek i podatków. To rekord świata! Obciążenie jest tak duże, bo ktoś musi sfinansować 5,5 mln zatrudnionych dożywotnio funkcjonariuszy państwa: to status, jaki mają nie tylko urzędnicy czy nauczyciele, ale także m.in. księża, strażacy czy policjanci.

6 tys. zł pensji minimalnej

– Nicolas Sarkozy próbował ograniczyć liczbę funkcjonariuszy, zastępując tylko co drugiego odchodzącego na emeryturę. Hollande z tego zrezygnował, bo nie chciał uderzać we własny elektorat – tłumaczy Benassy-Quere.

W Zgromadzeniu Narodowym Valls zapowiedział zresztą zatrudnienie kolejnych 60 tys. nauczycieli i pracowników wymiaru sprawiedliwości.

Zatrudniać także nie opłaca się ze względu na „zdobycze socjalne", których premier również nie zamierza ograniczać. Jednym z nich jest 35-godzinny tydzień pracy, innym zakaz otwierania sklepów w niedzielę. Szczególne szkody wyrządza jednak wyśrubowana aż do 1445 euro na miesiąc brutto gwarantowana pensja minimalna: to odpowiednik 6 tys. zł!

– Za takie pieniądze nie opłaca się zatrudniać pracowników w branżach, które przynoszą ograniczone zyski. Skutek jest taki, że prawie co czwarty młody człowiek w wieku do 25 lat pozostaje bez pracy – zwraca uwagę Nicolas Veron, ekspert brukselskiego Instytutu Bruegla.

Zabezpieczenia socjalne dla starszego pokolenia Francja utrzymuje więc kosztem marnego losu młodzieży. Ale nie tylko. Ostatni raz kraj odnotował nadwyżkę budżetu w połowie lat 70. XX wieku. Od tego czasu żyje na kredyt. Jak oblicza prestiżowy Institut Montaigne, 17 sierpnia tego roku dług państwa przekroczył 2 biliony euro. Tylko w tym roku urósł o kolejne 100 mld euro i zbliża się do 100 proc. PKB. Na razie Francję stać na jego utrzymywanie, bo cena pieniądza jest na międzynarodowych rynkach finansowych rekordowo niska. To jednak może się zmienić, jeśli inwestorzy dojdą do wniosku, że niezdolny do reform kraj nie jest godny zaufania. Ostrzeżeniem było już odebranie przez agencje ratingowe najwyższej oceny ryzyka kredytowego AAA.

Stagnacja gospodarki

Innym sygnałem, że zmian dłużej się już odkładać nie powinno, jest stagnacja gospodarki. W tym roku rząd liczył na jej odbicie, ale teraz przyznaje, że dochód narodowy urośnie tylko o 0,4 proc., wobec 1,5 proc. w Niemczech, 3,1 proc. w Wielkiej Brytanii i 3,2 proc. w Polsce. Stopniowo poziom życia po obu stronach Renu się rozchodzi: jak podaje MFW, w ub.r. w Republice Federalnej przekraczał on 40 tys. na mieszkańca, we Francji był  o 5 tys. dol. niższy.

Francja płaci też polityczną cenę za niezdolność do przebudowy gospodarki. Od początków integracji przeszło pół wieku temu Paryż był uważany za najbardziej wpływową stolicę Wspólnoty. Po zjednoczeniu równym partnerem dla Francuzów stały się Niemcy, ale i to już jest przeszłość.

– Tandem równych partnerów zastąpiła relacja kraju dominującego i kraju mniej ważnego. Dla Niemców Francja to kraj przeciwny zmianom, „Reformverweigerer" – mówi „Rz" Olaf Boehnke, ekspert European Council for Foreign Relations w Berlinie.

W minionym tygodniu Valls musiał pojechać nad Szprewę, aby prosić Angelę Merkel o zaniechanie nałożenia przez Brukselę kar za złamanie po raz kolejny reguł budżetowych strefy euro.

Socjaliści ?na jedną kadencję

To, jak premier radzi sobie z przełamywaniem oporu związków zawodowych broniących nabytych praw, widać było w tym tygodniu po przebiegu strajku pilotów Air France. Gdy paraliż linii lotniczych trwał dziesiąty dzień, minister transportu Alain Vidalies dał za wygraną i zrezygnował z powołania taniej linii lotniczych Transavia. W przeciwieństwie do LOT restrukturyzacja francuskiego narodowego przewoźnika stoi pod znakiem zapytania.

– Francuska lewica jest zdolna tylko do dzielenia bogactwa, nie jego wytwarzania. Dlatego tak ciężko sobie radzi w okresu kryzysu – mówi Gerard Grunberg. I dodaje: w V Republice jeszcze nigdy się nie zdarzyło, aby Partia Socjalistyczna utrzymała się u władzy dłużej niż jedną kadencję. Nie uda jej się to także po wyborach w 2017 r.

To nie jest przypadłość lewicy w innych wielkich krajach zjednoczonej Europy. Tony Blair pozostał szefem rządu aż przez dziesięć lat, Gerhard Schroeder utrzymał się na tym stanowisku przez lat siedem. Obaj odeszli jednak od dogmatycznego podejścia do zabezpieczeń socjalnych i rozpoczęli głęboką przebudowę państwa. Za to zostali nagrodzeni przez wyborców. Francuskich socjalistów na to nie stać.

Głosowanie 16 września nad wotum zaufania dla drugiego rządu Manuela Vallsa było poważnym ostrzeżeniem. 31 deputowanych Partii Socjalistycznej odmówiło mu poparcia, podobnie jak 17 posłów sojuszniczej partii ekologicznej. Za nowym rządem głosowało już więc tylko 269 posłów, o 20 mniej, niż wynosi bezwzględna większość. Od tej pory lider socjalistów będzie musiał liczyć na nieobecność części deputowanych, aby przeforsować projekty ustaw.

Wieczna pamięć jakobinów

Pozostało 94% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017