Wybory: Szkoci szantażują Anglików

Przedstawiony w poniedziałek manifest Szkockiej Partii Narodowej (SNP) jest pełen kontrowersyjnych postulatów. Ale bez ich spełnienia laburzyści nie dojdą do władzy.

Publikacja: 20.04.2015 21:02

Nick Clegg

Nick Clegg

Foto: AFP

Na trzy tygodnie przed głosowaniem do Izby Gmin dwa główne brytyjskie ugrupowania idą łeb w łeb.

– To wyjątkowa sytuacja w historii kraju – mówi „Rz" Ian Bond z londyńskiego Center for European Reform (CER).

Nate Silver, specjalista w dziedzinie badania opinii publicznej, który niemal bezbłędnie przewiduje poparcie dla partii politycznych w USA, uważa, że laburzyści otrzymają 274 mandaty, a torysi 283, wyraźnie poniżej limitu 323 deputowanych, który daje bezwzględną większość. David Cameron nie może też liczyć na dotychczasowego sojusznika, Liberalnych Demokratów. Ugrupowanie Nicka Clegga miałoby zdobyć tylko 27 mandatów.

W lepszej sytuacji teoretycznie jest Ed Miliband, lider Partii Pracy. Nicola Sturgeon, szefowa SNP, zaproponowała mu budowę wspólnej koalicji. Według Silvera może ona liczyć aż na 59 mandatów.

W ubiegłym tygodniu Miliband wykluczył jednak sojusz ze szkockimi nacjonalistami. Manifest SNP jest bowiem bardzo kontrowersyjny.

Sturgeon chce co prawda wprowadzić wiele zmian socjalnych, które proponują także laburzyści. Partia planuje zwiększenie do 2020 r. aż o 24 mld funtów wydatków na ochronę zdrowia. Fundusze na ten cel miałyby pochodzić z nowej, 50-proc. stawki podatku od dochodów osobistych (CIT). SNP chce także cofnąć wiele cięć w wydatkach socjalnych, które wprowadził w ostatnich latach Cameron, oraz podnieść w ciągu pięciu lat minimalną pensję do 8,7 GBP za godzinę, zdecydowanie więcej niż w Niemczech czy we Francji. Z tego powodu sojusz między Szkotami a torysami jest wykluczony.

Ale SNP domaga się także wstrzymania wymiany brytyjskich rakiet jądrowych Trident na nowsze wersje. Ta inicjatywa, dzięki której państwo miałoby zaoszczędzić w ciągu dziesięciu lat ok. 4 mld funtów, pozbawiłaby jednak Wielką Brytanię, po raz pierwszy od przeszło pół wieku, wiarygodnych jądrowych sił odstraszania.

Sturgeon domaga się również szerokiej autonomii dla Szkocji. Mimo przegranego w ub.r. referendum w sprawie niepodległości prowincji chce zasadniczo zwiększyć uprawnienia władz w Edynburgu. Miałyby one same decydować m.in. o wysokości podatków od przedsiębiorstw, poziomie zabezpieczeń społecznych, walce z bezrobociem. Docelowo SNP chce uzyskać wszystkie uprawnienia w zakresie polityki fiskalnej.

Ale plany szkockich nacjonalistów idą jeszcze dalej, aż do niepodległości. Partia byłaby gotowa przeprowadzić w tej sprawie kolejne referendum, jeśli Wielka Brytania wyjdzie z Unii. Odrębne referendum w tej sprawie Cameron planuje na 2017 r., pod warunkiem że wygra w maju wybory.

SNP domaga się jednak, aby referendum o przynależności do Unii zostało przeprowadzone zgodnie z zasadą podwójnej większości: nie tylko całej ludności kraju, ale także każdej z jego czterech części składowych: Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. Jeśli choć w jednej z nich mieliby zwyciężyć zwolennicy pozostania w Unii, Brexit byłby wykluczony. W ten sposób Szkoci, zdecydowanie bardziej przychylni Unii niż Anglicy, mieliby w szachu już nie tylko swoich ewentualnych sojuszników w rządzie, ale cały kraj.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1182
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1181
Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177