Wspólne manewry wojskowe Azerbejdżanu i Turcji „Mustafa Kemal Atatürk – 2023” ruszyły w odbitym niedawno przez siły azerbejdżańskie i całkowicie wyludnionym Górskim Karabachu, z którego do Armenii uciekło ponad 100 tys. Ormian. Ćwiczenia trwają też w Nachiczewaniu (eksklawa Azerbejdżanu oddzielona przez terytorium Armenii). Chodzi o około 3 tys. żołnierzy, zaangażowano też artylerię i lotnictwo. Ćwiczenia dotyczą m.in. przygotowania sił do wspólnych „operacji bojowych” turecko-azerbejdżańskich, przerzucenie sił desantowych czy budowy mostów pontonowych. W Erywaniu przyglądają się temu z niepokojem. Zwłaszcza że lista roszczeń Azerbejdżanu do Armenii nie kończy się sprawą Górskiego Karabachu.
– Myślę, że Armenii zostało postawione ultimatum. Albo przyjmujemy warunki Azerbejdżanu, albo rozwiążą to siłą. Dlatego nie wykluczam, że w najbliższych dniach przeciwko nam mogą rozpocząć się działania wojenne – mówi „Rzeczpospolitej” Stepan Grigorian, ormiański politolog.
Rozmowy o przyszłości Kaukazu Południowego bez przełomu
W poniedziałek odbywały się rozmowy w Teheranie w formacie „3+3”. Był to pomysł Turcji, by Armenia, Azerbejdżan i Gruzja rozmawiały z Rosją, Turcją i Iranem o przyszłości Kaukazu Południowego. W Tbilisi inicjatywę zignorowano, gdyż udział w tym Gruzji, od której Rosja oderwała w 2008 roku Abchazję i Południową Osetię, wyglądałby kuriozalnie. Przy jednym stole usiedli więc szefowie MSZ Rosji i Armenii, a przy drugim Azerbejdżanu i Turcji. Pośredniczył szef irańskiej dyplomacji. Przełomu nie było. Ustalono, że następne spotkanie odbędzie się w Turcji.
Czytaj więcej
Premier Armenii spotkał się w Hiszpanii z prezydentem Ukrainy. Porozmawiał też z liderką wolnej Białorusi. W ten sposób przełamał tabu w sterowanym przez Rosję sojuszu militarnym.
– Uważam, że nie powinniśmy brać udziału w tym spotkaniu, w którym wszyscy pozostali uczestnicy narzucają nam swoje warunki. Żaden z pozostałych uczestników rozmów w Teheranie nawet nie wspomniał o wygnaniu z Górskiego Karabachu 100 tys. Ormian. Turcję, Iran i Rosję łączy to, że nie chcą, by w rozmowach o przyszłości Kaukazu Południowego uczestniczył Zachód. Nie chcą tu wpuszczać Unii Europejskiej, USA czy innych graczy. Nasz rząd popełnia poważny błąd, uczestnicząc w tym – uważa Grigorian.