To już trzeci poważny atak terrorystyczny w sercu tureckiej stolicy przeprowadzony w ostatnim czasie przez Kurdów. 17 lutego bomba wysadziła wojskowe autobusy w centrum Ankary, zabijając 29 osób. A w październiku przeszło 100 osób zginęło w zamachu przed głównym dworcem kolejowym w Ankarze. Oprócz tego w grudniu Kurdowie zorganizowali także atak na lotnisku Sabiha Gokcen w Stambule.
„Wieczorem 13 marca samobójczy zamach został przeprowadzony na ulicach stolicy faszystowskiej republiki tureckiej. Przyznajemy się do tego ataku" – napisało w oświadczeniu kurdyjskie ugrupowanie.
TAK to powstałe w 2004 r. radykalne skrzydło znacznie większej organizacji kurdyjskiej PKK. Organizacja potwierdziła także tożsamość zamachowczyni, która w niedzielę wysadziła ładunek na przystanku autobusowym, nieopodal głównych ministerstw kraju. To 24-letnia Seher Cagla Demir, studentka, która już wcześniej została oskarżona przez tureckie władze o przynależność do PKK.
– Tureckie państwo okazuje się o wiele słabsze, niż się spodziewano, po części na własne życzenie. Z polecenia prezydenta Erdogana przeprowadzono czystki w policji i armii, przeszło 600 oficerów zostało oskarżonych o związki z Fethullahem Gulenem i budowę równoległych struktur państwa. To zdemoralizowało siły porządkowe – mówi „Rz" Ozgur Unluhisarcikli, dyrektor biura German Marshall Fund (GMF) w Ankarze. Chodzi o mieszkającego obecnie w USA tureckiego przywódcy duchowego, który promuje znacznie bardziej umiarkowaną od Erdogana wersję islamu.
Ale sukces terrorystów to także wynik niezwykłego wzmocnienia samych Kurdów.