Przypominamy tekst ze stycznia 2011 roku.
Niemiecki wywiad wiedział, gdzie się ukrywa nazistowski zbrodniarz Adolf Eichmann, lecz to zataił – twierdzi dziennik „Bild”.
Gazeta powołuje się na pochodzącą z 1952 roku notatkę z akt Organizacji Gehlena, poprzedniczki Federalnej Służby Wywiadowczej (BND), dotyczącą sprawy Eichmanna. Wynika z niej, że niemiecki wywiad już na początku lat 50. znał miejsce pobytu zbrodniarza nazistowskiego. Eichmann jako szef wydziału ds. Żydów w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy odpowiadał za realizację „ostatecznego rozwiązania” – masowej zagłady Żydów.
„Podpułkownik SS Eichmann nie znajduje się w Egipcie, lecz pod przybranym nazwiskiem Clemens przebywa w Argentynie. Adres E. jest znany redaktorowi naczelnemu niemieckiej gazety w Argentynie »Der Weg«” – głosi zapis w aktach. Eichmann ukrywał się w Argentynie jako Ricardo Klement. Z odtajnionych w 2006 roku dokumentów CIA wynika, że dopiero w 1958 roku BND poinformował Amerykanów o ucieczce Eichmanna do Argentyny. W 1960 roku został schwytany przez agentów Mossadu i skazany na karę śmierci w Jerozolimie. Stracono go dwa lata później pod Tel Awiwem.
Zdaniem cytowanej przez „Bild” dr Bettiny Stangneth notatka Organizacji Gehlena jest sensacją. – Dotychczas nie wiedzieliśmy, że niemieckie służby już wtedy znały kryjówkę Eichmanna – utrzymuje historyk, która pisze książkę na ten temat. Pracę utrudnia jej wroga postawa niemieckich władz. Liczące tysiące stron oryginały akt dotyczące Eichmanna zostały zniszczone, a ich kopie na mikrofilmach pozostają tajne. Urząd kanclerski twierdzi, że ich publikacja mogłaby zaszkodzić polityce Niemiec wobec Bliskiego Wschodu. Według władz w Berlinie w 1952 roku „nie było polowania na Eichmanna, które mogły blokować niemieckie służby wywiadowcze”. Taka jest też opinia części mediów. Zdaniem dziennika „Die Welt” na początku lat 50. ani Mossad, ani CIA nie interesowały się Eichmannem, którego nazwisko padło pierwszy raz podczas procesów w Norymberdze.