Korespondencja z Nowego Jorku
Tak uważa nawet liberalny dziennik „New York Times". Jeszcze pięć tygodni temu prezydent Joe Biden z pewnością siebie mówił, że „nie dojdzie do sytuacji, w której ludzie będą helikopterami zbierani z dachu amerykańskiej ambasady w Afganistanie", co miało miejsce w 1975 r. w Wietnamie, gdy Wietkong zajął Sajgon, gdy Joe Biden był początkującym senatorem i popierał wycofanie się Ameryki z tego kraju.
– Prawdopodobieństwo, że talibowie przewrócą wszystko do góry nogami, zajmując kraj, jest wysoce niemożliwe – dodawał.
W niedzielę i poniedziałek, świat oglądał chaotyczne sceny z ewakuacji amerykańskich pracowników ambasady w Kabulu, tysięcy ludzi pędzących na lotnisko z nadzieją na opuszczenie kraju, w strachu przed talibami przejmującymi kontrolę nad krajem oraz przed doniesieniami, że członkowie Al-Kajdy i innych ekstremistycznych grup wydostawali się z rządowych więzień. W ostatniej chwili Ameryka wysłała 6 tysięcy żołnierzy do pomocy w ewakuacji.
Siedem miesięcy prezydentury Joe Bidena, poświęconej intensywnym wysiłkom walki z koronawirusem i wyciąganiem kraju z pandemicznego kryzysu, w kilka dni przyćmiły wstrząsające sceny z Afganistanu obejmowanego przez talibów na niecały miesiąc przed obchodami 20. rocznicy ataków z 11 września, po 20 latach prób zaprowadzenia tam porządku.