Ponawiane od miesięcy apele o łaskę nie zdały się na nic. – Bagaż pana Akmala Shaikha zawierał ilość heroiny wystarczającą do zabicia 26 800 ludzi – powiedział przedstawiciel chińskiej ambasady w Londynie, tłumacząc, dlaczego 53-letni Brytyjczyk, który w latach 90. mieszkał w Lublinie i ma dwójkę dzieci z Polką, nie mógł liczyć na litość Pekinu.
Pierwszą od pół wieku egzekucję obywatela kraju europejskiego w Chinach potępił rząd brytyjski oraz organizacje obrony praw człowieka. Premier Gordon Brown intensywnie zabiegał w ostatnich tygodniach o łaskę dla Shaikha. Rozmawiał o tym osobiście z premierem Chin Wenem Jiabao i prezydentem Hu Jintao. List w obronie byłego męża Polki wysłał też do Pekinu Karol Karski, wiceszef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Na darmo.
Obywatel brytyjski, który prowadził w Londynie niewielki biznes, został aresztowany w Urumczi (w zachodniej prowincji Sinkiang) w 2007 r. Za przemyt 4 kg heroiny po półgodzinnym procesie skazano go na śmierć. Według krewnych Shaikha poleciał on do Chin zwabiony przez dwóch mężczyzn, którzy obiecali pomóc mu zrobić karierę w muzyce pop.
„Jestem wstrząśnięty, że nasze wytrwałe apele o łaskę nie zostały rozpatrzone. Szczególnie niepokoi mnie to, że nie skontrolowano stanu zdrowia psychicznego skazańca” – napisał szef brytyjskiego rządu we wczorajszym oświadczeniu. Rodzina Shaikha argumentowała, że cierpiał on na zaburzenia psychiczne i nie powinien był zostać uznany za winnego.
– Artykuł 18. chińskiego kodeksu karnego rzeczywiście stanowi, że osoba chora psychicznie, niezdolna do rozpoznania bądź kontrolowania swoich czynów, nie ponosi odpowiedzialności karnej – mówi „Rz” chińska politolog Yiyi Lu. – Władze sądowe dokonały jednak własnej oceny stanu psychicznego oskarżonego i uznały, że był on w pełni świadomy swojego czynu – zaznacza.