Dziennik Północny: Osudariewa doroga

Paręnaście lat temu, przy poparciu Dmitrija Lichaczowa i reżysera Nikity Michałkowa, Misza Dankow stworzył projekt badawczy „Osudariewa doroga”, w ramach którego co roku prowadzi archeologiczno-poszukiwawcze ekspedycje śladami przeprawy Piotra I.

Publikacja: 16.02.2008 01:43

Dziennik Północny: Osudariewa doroga

Foto: Rzeczpospolita

Red

Podczas tych ekspedycji wolontariusze z całej Rosji, pracując pod okiem specjalistów z najróżniejszych dziedzin, rokrocznie odkrywają coś nowego, a Michaił to opisuje i rozgłasza w mediach. Rewelacją ostatniego sezonu była seria artykułów negujących wleczenie fregat przez karelską tajbołę. Dankow twierdzi, że to mit.

– Chcąc zataić swoją przeprawę przed Szwedami, Piotr I rozkazał, ażeby jej trasę wytyczono przez tereny jak najmniej zaludnione. Dlatego carska droga odcisnęła się w ludzkiej pamięci jedynie pod postacią bajek związanych z toponimiką. Podania ludowe głoszą na przykład, że na górze Szczepotiewa Piotr Aleksiejewicz własnymi rękami odrąbał głowę swojemu bombardierowi, nawiasem mówiąc, głównemu inżynierowi tej drogi, za to, że zamęczył masę narodu przy budowie traktu. Ot, odwieczna wiara Ruskich w dobrego cara i niegodziwców wokół niego. Tymczasem wiadomo, że Michaiło Szczepotiew nie tylko zakończył budowę, ale później odznaczył się jeszcze w wielu bitwach, między innymi o Noteburg i Nyenschans, a po śmierci pod Wyborgiem w 1706 roku jego ciało przykryto andriejewską flagą i na pokładzie zdobytego przezeń okrętu odprawiono z honorami do Petersburga.

Zresztą o Michaile Szczepotiewie warto pisać osobno. A co do tych mitycznych fregat, to ani badania archiwalne, ani polowe nie potwierdzają włóczenia ich przez karelskie błota. Ani w Rosji, ani za granicą żaden uczony nie może się pochwalić jakimkolwiek dowodem na taką przeprawę! Na odwrót, szereg faktów i relacji przemawia za tym, że nic podobnego nie miało miejsca. Dlatego czas najwyższy historię z fregatami włożyć pomiędzy inne baje.

– Mógłbyś pokazać mi mapę carskiej drogi?

– Niestety. Wykasowałem ją z naszej strony internetowej. Wyobraź sobie, że, opierając się na tej mapie, jedna z turystycznych firm zaczęła organizować tam trekkingi i wystąpiła do sądu o opatentowanie „Osudarewej dorogi” jako swojego logo. A rosyjscy „bajkerzy”, czyli motocyklowi szaleńcy, wedle tejże mapy urządzają motocross. Możesz sobie przedstawić, co tam się dzieje? Grunt zryty i zadeptany, ślady palenisk i sterty śmieci. W takich warunkach o dalszych poszukiwaniach nie ma co marzyć... Obawiam się, że ten niezwykły zabytek myśli inżynierskiej niebawem w ogóle sczeźnie z powierzchni ziemi i nikt już nie potrafi rozwiązać jego zagadek.

– Jakich zagadek?

– Pierwsza to niezwykłe tempo budowy carskiej drogi, bo zaledwie trzy tygodnie potrzebował Michaiło Szczepotiew, by przy użyciu paru tysięcy niewolnych chłopów wykarczować 260-kilometrową przesiekę w bezludnej karelskiej manderze, poodwalać wielkie polodowcowe głazy, przełożyć gacie przez błota, przebić się przez dwa łańcuchy górskie, których zbocza podcinano, a grunt przemieszczano w dół. Używając jedynie oskarda i łopaty przemieszczono ponad 7 milionów kubików gruntu. No i zbudowano dwa pontonowe mosty.

– Niewiarygodne!

– Ba, jeszcze mniej wiarygodne, aczkolwiek prawdziwe, było tempo przejścia 15-tysięcznej armii Piotra I tą drogą. Szli osiem dni, czyli robili 34 kilometry na dobę. W owym czasie był to rekord świata, wystarczy porównać z błyskawicznym marszem armii księcia Johna Marlborough z Niderlandów do Bawarii wzdłuż Renu. Do przejścia 250 mil żołnierze koalicji antyfrancuskiej potrzebowali pięciu tygodni, przemieszczając się w ludnym regionie, gdzie jadła i furażu było w bród, a ciężary spławiali po rzece. Co więcej, w lipcu 1941 roku, idąc mińską szosą na Moskwę, Niemcy robili 25 kilometrów na dobę.

– A inne zagadki?

– Tajemnicza jest marszruta carskiej drogi, bo do tej pory nie znamy jej w całości. Niejasne jest także, czemu jej później nie używano. Wreszcie znaki masońskie...

–...?

– Przed rozpoczęciem drogi żołnierze Piotra I zbudowali na Sołowkach piramidę. Później taką samą piramidę ukazem Katarzyny II wprowadzono do herbu Powieńca, gdzie carska droga się kończyła. Znak piramidy z wszechwiedzącym okiem widniał też na bojowym sztandarze przeobrażeńskiego pułku uczestniczącego w pochodzie. Pod tym okiem Neptun w łodzi wprowadzał Piotra Aleksiejewicza w tajniki wolnomularstwa. Dwa lata wcześniej Szkot Brus otworzył w Moskwie tajną lożę masońską pod nazwą Bractwo Neptuna. Posiedzeniom loży, które odbywały się w suchariewej baszcie, nierzadko przewodniczył sam Piotr I.

– W jednym z artykułów twierdzisz, że carska droga była marszem na Zachód, by opanować Północ.

– Po prawdzie, jest ona symbolem przeobrażeń zarówno w Rosji, jak w Europie za czasów Piotra I. Wszak opuszczając Archangielsk, dosłownie i w przenośni (jego późniejsze ukazy poderwały handlowe znaczenie miasta u ujścia Północnej Dwiny do Morza Białego), car zrywał z tradycją dawnej Rusi, dla której był to jedyny port łączący ją z Europą. Znakowe też było przedzieranie się przez błota Karelii (ostęp wyznawców starego obrzędu...) w kompanii wolnomularzy, flibustierów i zabijaków z całej Europy. Wielu z nich weszło na trwałe do historii Rosji. No i wreszcie carska droga przywiodła rosyjską armię do zdobycia „klucza do Bałtyku” (twierdzę Noteborg), zapoczątkowując serię zwycięstw nad Karolem XII o władzę na Północy, co w konsekwencji poważnie zmieniało układ sił politycznych w całej Europie.

– Chcesz powiedzieć, że Piotr I tym pochodem przestawił wektory europejskiego rozwoju?

– Tak jest.

Wychodzę od Michaiła Jurewicza na plac Lenina. Kiedyś stał tutaj pomnik Piotra Wielkiego, a plac nazywano placem Pietrowskim. Teraz na miejscu posągu rosyjskiego imperatora z kamiennej mównicy wychyla się Lenin z uszanką w garści. Granit na pomnik wodza rewolucji dobywali więźniowie na wyspie Golec... Dankow od lat dobija się o powrót imperatora na dawne miejsce i przywrócenie starej nazwy placu. Na razie bezskutecznie. Gubernator Siergiej Katanandow argumentuje, że komuniści jeszcze żyją, dlatego opinia publiczna nie zwróci uwagi na powrót Piotra Wielkiego, jeno będzie judzić: „ubrali, gady, Uljanowa”. Aliści Misza nie traci otuchy. – Prędzej czy później bolszewicy wymrą, no nie?

Dzieje peregrynacji pomnika Piotra I po Pietrozawodsku zakrawają na żanr „fantasy drogi”. Odsłonić go planowali na 200. rocznicę urodzin cara (30 maja 1872 roku) na Okrągłym Placu przemianowanym z tej okazji na Pietrowski. Wtenczas był to pępek miasta. Nie obyło się przy okazji bez zgrzytu, bo z kasą państwową było nietęgo i w oznaczonym dniu zdołano jedynie wkopać kamienny „sarkofag” z pamiątkową tablicą, a w gubernatorskim domu wystawiono makietę pomnika w skali jeden do czterech. Uroczyste odsłonięcie odbyło się 29 czerwca 1873 roku, czyli w dniu św. Piotra i Pawła. Przed rewolucją było to główne święto Pietrozawodska.Do miasta na fetę ściągnęła ciżba okolicznego narodu. Na statku „Car” przybyli wielmoża ze stolicy, a na „Carycy” chór lejb-gwardii przeobrażeńskiego pułku. Obchody rozpoczęto procesją, dzwonem i paradą wojskową. Zatem oddano salwę z 31 dział i oczom wzruszonej publiki ukazał się brązowy posąg Piotra Wielkiego (odlany wedle projektu akademika Szredera) na cokole z ładożskiego granitu. „Wielu miało łzy w oczach” – pisała miejscowa gazeta. A fotograf Monstein robił zdjęcia. W gubernatorskim domu otwarto wystawę pamiątek z pobytu Piotra I w Ołonieckiej guberni. Tutejsza typografia wypuściła na tę okoliczność broszurę pietrozawodskiego krajoznawcy Aleksandra Iwanowa „Imperator Piotr Wielki i jego działalność na Ołońcu”. Szkic historyczny dla narodu. Wieczorem cyrk braci Wolf dał przedstawienie. Fetę zakończył fajerwerk nad brzegiem Jeziora Onieżskiego.

Pomnik Piotra Wielkiego zrazu stał się jedną z głównych osobliwości miasta. Poeta Konstantin Słuczewskij, zwiedzając Pietrozawodsk w 1874 roku z orszakiem Wielkiego Księcia Władimira Aleksandrowicza, zapisał w dzienniku podróżnym: „Pomnik niebrzydki, Imperator na nim wygląda okazalej niż w Peterhofie. Nie dziwota, że pietrozawodczanie to i rusz zwą turystów, by się nim lubowali”. W czasach sowieckich kunszt uratował posąg od przetopienia.

W listopadzie 1918 roku, w pierwszą rocznicę rewolucji październikowej, na szyję Piotra I rzucili lasso i cugiem koni pociągowych powalili go na ziemię. A plac przemianowali na 25 Października. W trakcie świątecznej pijatyki zapomnieli o imperatorze. Nocą ktoś odtaszczył go na sankach do szopy w byłym gubernatorskim parku. Później jęły krążyć słuchy, że tym kimś był Aleksander Liniewski, odkrywca białomorskich rysunków naskalnych. Piotr Wielki przeleżał w szopie do lata 1926 roku, kiedy do stolicy Karelii przyjechała z Leningradu komisja ekspertów z profesorem Romanowem na czele. Komisja orzekła, że posąg jest zbyt cenny, żeby go przetapiać. Wiosną 1940 roku pomnik ustawiono na placu Fabrycznym przed budynkiem byłej cerkwi Aleksandra Newskiego, w której mieściło się muzeum państwowe. W czerwcu 1978 roku imperatora uroczyście przeniesiono na specjalnie dla niego przygotowany skwer na Onieżskim Nabrzeżu, opodal dworca wodnego, gdzie stoi do dzisiejszego dnia. Skwerek dla cara jest nieco przykusy. Akademik Szreder projektował pomnik, uwzględniając rozmiar Okrągłego Placu i kamiennej zabudowy wokół niego (wysokość posągu 2 m 90 cm, obelisk pod nim ma 3 m 40 cm), a w kępie rachitycznych brzóz nad Oniego Piotr Wielki przystanął, jakby zamierzał się wysikać. Mimo to robi wrażenie. Zwłaszcza ten władczy gest prawą ręką, ukazujący (bez sensu): tutaj! Z placu Okrągłego car ukazywał ujście rzeki Łososinki, nad którą miały powstać zakłady zbrojeniowe dla wojny północnej. Ninie tyka palcem w skwerek.

Ostatnio się zdarza, że miejscowi wandale chcący wypić odłamują posągowi szpadę i ostrogi, aby je oddać na złom za pół litra. Być może więc dzisiaj gest Piotra Wielkiego oznacza po prostu: zostawcie to tu!

Zapewne mało kto z czytelników wie, że Jurij Andropow zaczynał polityczną karierę w Pietrozawodsku.

I to niezbyt chwalebnie. Kiedy fala represji związanych z tak zwanym leningradzkim dziełem dotarła w 1950 roku do Pietrozawodska, ratując własną skórę, obciążył swojego zwierzchnika, I sekretarza CK KP (b) Karelii Gienadija Kuprianowa, którego do tej pory darzył olbrzymim szacunkiem i, co więcej, walczył pod jego dowództwem w partyzantce karelskiej. „Zajmować w totalitarnym systemie wysoką pozycję – pisał w biografii Andropowa historyk Roj Miedwiediew – i nie sprzedać od czasu do czasu przyjaciela, towarzysza czy po prostu niewinnego człowieka było niemożliwe”. Kuprianow dostał 25 lat. Wyszedł po sześciu, zrehabilitowany przez Chruszczowa.

W 1984 roku jedną z ulic w centrum miasta nazwano imieniem Andropowa. Teraz mieści się przy niej gmach FSB, dawniej siedziba KGB.W sierpniu 1981 roku szef KGB Andropow spotkał się z polskim szefem MSW Czesławem Kiszczakiem. Przedmiotem ich rozmowy była sytuacja w Polsce. Kiszczak opowiedział o planach wprowadzenia stanu wojennego. Andropow ostrzegał Polaka przed masowymi represjami, które mogą nasilić opór i wywołać spory szum na Zachodzie. Radząc aresztować tylko kluczowe figury opozycji, dał przykład ze swych doświadczeń w Karelii.

– Kiedy na rzece przy spławianiu drewna robi się zator, karelscy flisacy ostrożnie wyławiają „kluczową” belkę, reszta zaś sama spływa z nurtem.

Podczas tych ekspedycji wolontariusze z całej Rosji, pracując pod okiem specjalistów z najróżniejszych dziedzin, rokrocznie odkrywają coś nowego, a Michaił to opisuje i rozgłasza w mediach. Rewelacją ostatniego sezonu była seria artykułów negujących wleczenie fregat przez karelską tajbołę. Dankow twierdzi, że to mit.

– Chcąc zataić swoją przeprawę przed Szwedami, Piotr I rozkazał, ażeby jej trasę wytyczono przez tereny jak najmniej zaludnione. Dlatego carska droga odcisnęła się w ludzkiej pamięci jedynie pod postacią bajek związanych z toponimiką. Podania ludowe głoszą na przykład, że na górze Szczepotiewa Piotr Aleksiejewicz własnymi rękami odrąbał głowę swojemu bombardierowi, nawiasem mówiąc, głównemu inżynierowi tej drogi, za to, że zamęczył masę narodu przy budowie traktu. Ot, odwieczna wiara Ruskich w dobrego cara i niegodziwców wokół niego. Tymczasem wiadomo, że Michaiło Szczepotiew nie tylko zakończył budowę, ale później odznaczył się jeszcze w wielu bitwach, między innymi o Noteburg i Nyenschans, a po śmierci pod Wyborgiem w 1706 roku jego ciało przykryto andriejewską flagą i na pokładzie zdobytego przezeń okrętu odprawiono z honorami do Petersburga.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019