Podczas tych ekspedycji wolontariusze z całej Rosji, pracując pod okiem specjalistów z najróżniejszych dziedzin, rokrocznie odkrywają coś nowego, a Michaił to opisuje i rozgłasza w mediach. Rewelacją ostatniego sezonu była seria artykułów negujących wleczenie fregat przez karelską tajbołę. Dankow twierdzi, że to mit.
– Chcąc zataić swoją przeprawę przed Szwedami, Piotr I rozkazał, ażeby jej trasę wytyczono przez tereny jak najmniej zaludnione. Dlatego carska droga odcisnęła się w ludzkiej pamięci jedynie pod postacią bajek związanych z toponimiką. Podania ludowe głoszą na przykład, że na górze Szczepotiewa Piotr Aleksiejewicz własnymi rękami odrąbał głowę swojemu bombardierowi, nawiasem mówiąc, głównemu inżynierowi tej drogi, za to, że zamęczył masę narodu przy budowie traktu. Ot, odwieczna wiara Ruskich w dobrego cara i niegodziwców wokół niego. Tymczasem wiadomo, że Michaiło Szczepotiew nie tylko zakończył budowę, ale później odznaczył się jeszcze w wielu bitwach, między innymi o Noteburg i Nyenschans, a po śmierci pod Wyborgiem w 1706 roku jego ciało przykryto andriejewską flagą i na pokładzie zdobytego przezeń okrętu odprawiono z honorami do Petersburga.
Zresztą o Michaile Szczepotiewie warto pisać osobno. A co do tych mitycznych fregat, to ani badania archiwalne, ani polowe nie potwierdzają włóczenia ich przez karelskie błota. Ani w Rosji, ani za granicą żaden uczony nie może się pochwalić jakimkolwiek dowodem na taką przeprawę! Na odwrót, szereg faktów i relacji przemawia za tym, że nic podobnego nie miało miejsca. Dlatego czas najwyższy historię z fregatami włożyć pomiędzy inne baje.
– Mógłbyś pokazać mi mapę carskiej drogi?
– Niestety. Wykasowałem ją z naszej strony internetowej. Wyobraź sobie, że, opierając się na tej mapie, jedna z turystycznych firm zaczęła organizować tam trekkingi i wystąpiła do sądu o opatentowanie „Osudarewej dorogi” jako swojego logo. A rosyjscy „bajkerzy”, czyli motocyklowi szaleńcy, wedle tejże mapy urządzają motocross. Możesz sobie przedstawić, co tam się dzieje? Grunt zryty i zadeptany, ślady palenisk i sterty śmieci. W takich warunkach o dalszych poszukiwaniach nie ma co marzyć... Obawiam się, że ten niezwykły zabytek myśli inżynierskiej niebawem w ogóle sczeźnie z powierzchni ziemi i nikt już nie potrafi rozwiązać jego zagadek.