Oficjalnie wołgę dobiła konkurencja ze strony tańszych aut importowanych z Zachodu. Rzecznik firmy GAZ, należącej do Olega Deripaski, ulubionego oligarchy Kremla, zapewnia, że zakończenie produkcji nie ma nic wspólnego ze światowym kryzysem finansowym. Niewykluczone jednak, że ma. Deripaska stracił już na kryzysie 16 miliardów dolarów. Możliwe, że po konsultacji z Kremlem uznał, iż nie warto utrzymywać nierentownej produkcji samochodu, który dla Rosjan miał przede wszystkim wartość sentymentalną.
Wołga od połowy XX wieku była obiektem pożądania w krajach bloku wschodniego. Stała się symbolem statusu socjalistycznej elity. Jeździli nią dyrektorzy, partyjni działacze i agenci bezpieki. Dlatego budziła też lęk. Ludzie wychowani w socjalistycznej Polsce do dziś pamiętają legendę o czarnej wołdze i porywaczach dzieci. Kierowcy wychwalali ją za trwałość i niezawodność. Przynajmniej na początku.
Do pracy nad wołgą w zakładach GAZ zabrano się w 1953 roku. Po trzech latach z taśmy produkcyjnej zszedł model GAZ 21. W pierwszych wersjach z silnika o mocy 2,5 litra udawało się wydobyć zaledwie 70 KM. Ale już wtedy samochód zachwycał miękkim zawieszeniem. Pojazd rozwijał też zawrotną, jak na socjalistyczne warunki, prędkość 145 km na godz. W 1958 roku wołga otrzymała Grand Prix na międzynarodowym salonie samochodowym w Brukseli, co było sporym sukcesem. W praktyce był to samochód roku. Pojawiło się zainteresowanie autem za granicą, ale o uczuciach, jakie budziło, mogą świadczyć określenia takie jak „czołg na kołach” czy „wół roboczy”. Rosjanie byli jednak zachwyceni.
– Kiedy wołga się pojawiła, byliśmy dumni, że nasz kraj jest w stanie wyprodukować tak piękny samochód, który nie ustępuje wozom amerykańskim czy brytyjskim – mówi cytowany przez dziennik „The Guardian” założyciel fanklubu samochodów tej marki Władysław Łazarenko.
– Później jednak zaczęto używać coraz tańszych części. A kiedy światowy przemysł samochodowy skokami szedł do przodu, wołga stała w miejscu – mówi. Pierwsza próba reanimacji samochodu nastąpiła w 1962 roku. W modelu GAZ 24 znacznie zmieniono kształt karoserii i zmniejszono ilość chromowanych zdobień. W 1971 roku „Nowy Technik” chwalił wołgę, która zaczęła trafiać do Polski, za „mocną i trwałą konstrukcję, duże koła i duże prześwity, co umożliwia jazdę po złych drogach, a nawet bezdrożach”. Na tamte czasy samochód rzeczywiście dawał możliwość podróżowania w luksusowych warunkach.