34-letnia Florence Cassez została zatrzymana w grudniu 2005 roku wraz ze swoim meksykańskim przyjacielem Israelem Vallartą, szefem bandy Los Zodiaco trudniącej się porwaniami. Do dziś twierdzi, że nie miała pojęcia, czym zajmuje się jej narzeczony.
Meksykański sąd jej jednak nie uwierzył, zwłaszcza że rozpoznały ją niektóre z ofiar. W Meksyku, gdzie rocznie uprowadzanych jest 8000 osób, porywacze nie mogą liczyć na pobłażliwość: Francuzka została skazana na 96 lat więzienia. Sąd apelacyjny obniżył karę do 60 lat.
Przed swoją pierwszą oficjalną wizytą w Meksyku Nicolas Sarkozy spotkał się z rodzicami skazanej. – Proszę przywieźć Florence – apelował Bernard Cassez. Prezydent oczywiście nie wróci do Paryża z jego córką, ale to nie znaczy, że nie zajął się jej losem. W poniedziałek przekonał prezydenta Felipe Calderona do utworzenia francusko-meksykańskiej grupy roboczej, która powstała dzień później i już bada możliwości repatriacji Francuzki. Podczas rozmowy telefonicznej z Florence Cassez, która odbywa karę w Tepepan, niedaleko meksykańskiej stolicy, uzgodnił, że kobieta wystąpi o zgodę na odbycie reszty kary we Francji. Gdy wróci do kraju, wyrok skurczy się automatycznie do 20 lat. Tyle dostałaby w ojczyźnie. – Najlepiej byłoby, gdyby prezydent Calderon ją ułaskawił – sugerował ojciec Francuzki. To mało prawdopodobne, bo już sam pomysł ekstradycji wywołał w Meksyku wściekłość. – Prezydent Republiki też ma prawo łaski – pociesza się Cassez.
Sarkozy nie pierwszy raz spieszy z pomocą kobiecie w opałach. Bardzo zaangażował się w uwolnienie zakładniczki kolumbijskich partyzantów z FARC Ingrid Betancourt więzionej od lutego 2002 do lipca 2008 roku, choć Francuzką była tylko po mężu, w dodatku byłym. Nagrał dramatyczne przesłanie do szefa FARC, prosił, by „nie przegapił spotkania z Historią”. O mały włos nie poleciał do dżungli. Mówiono, że ściga się z liderem Wenezueli Hugo Chavezem: kto pierwszy uwolni medialną Kolumbijkę. Dokonała tego kolumbijska armia, ale Sarkozy i tak święcił chwile triumfu.
A za wkład w uwolnienie pielęgniarek więzionych osiem lat w Libii dostał najwyższe bułgarskie odznaczenie państwowe.