Na pomysł skrócenia tygodnia pracy wpadły czeskie resorty pracy i spraw socjalnych, a także finansów. Właśnie nad nim debatują, co bardzo podoba się socjaldemokratom. „To tańsze rozwiązanie niż wypłata zasiłków dla bezrobotnych” – powiedział jeden z urzędników gazecie „Hospodarzske Noviny”.
Pomysł jest prosty. Praca od poniedziałku do czwartku, a piątek wolny lub przeznaczony na szkolenia, które finansowałoby państwo. Pracownik otrzymywałby niższe wynagrodzenie. Jeśli projekt zostanie zaakceptowany, mógłby wejść w życie w 2010 roku. Nie wiadomo, które firmy by objął. Co na to Czesi?
– Nie sądzę, by ten pomysł się przyjął. Mniej pracy oznacza mniej pieniędzy. Myślę, że większość ludzi wolałaby pracować pięć dni. Już dziś ci, którym przysługuje wolny dzień w tygodniu, rezygnują z niego, by mieć dłuższe wakacje – mówi „Rz” Petr Mach, były szef Centrum Gospodarki i Polityki, dziś lider Partii Wolnych Obywateli.
Ale w Stanach Zjednoczonych podobne pomysły się spodobały. W zeszłym roku eksperyment – jako pierwszy – wprowadził stan Utah. 17 tysięcy państwowych urzędników nagle zostało zmuszonych do wzięcia wolnego piątku. Przez cztery dni musieli jednak pracować po dziesięć godzin. Byli zachwyceni. „Eksperyment z Utah pokazał, że pracownicy są szczęśliwsi i zdrowsi. Mniej się stresują i biorą mniej zwolnień” – pisały lokalne gazety.
W Pompano Beach na Florydzie nawet uczniowie chodzą tylko cztery dni do szkoły. „W piątki mogą się wyspać i pouczyć w domu” – mówił dyrektor David Gordon. Jak pisał kilka dni temu „South Florida Sun Sentinel”, eksperyment zastosowano w kilku miastach i wszędzie bardzo się podoba.