Łódź wypłynęła 25 marca z libijskiej stolicy Trypolisu na włoską wyspę Lampeduzę, która stała się ostatnio głównym celem uciekinierów z Afryki Północnej. Na jej pokładzie uchodźcy, głównie z Etiopii, Ghany i Nigerii, w tym kobiety i małe dzieci. Po 18 godzinach na otwartym morzu łódź się zepsuła i zaczęła tracić paliwo.
Pasażerowie zawiadomili włoską straż przybrzeżną o swym położeniu. Ta, wbrew zapewnieniom, nie udzieliła im jednak pomocy. Po kilku godzinach pojawił się śmigłowiec wojskowy, który zrzucił rozbitkom butelki z wodą i ciastka. Piloci zapewnili ich, że wyślą po nich łódź. Tak się jednak nie stało. Po kilku dniach zabrakło prowiantu i wody. Uciekinierzy zaczęli umierać z pragnienia i głodu.
– Każdego ranka budziliśmy się i znajdowaliśmy więcej ciał – relacjonuje 24-letni Etiopczyk Abu Kurke, jeden z ocalałych. W pewnym momencie łódź podpłynęła do natowskiego lotniskowca. Tak blisko, że załoga nie mogła jej nie zauważyć. Uciekinierzy próbowali zwrócić na siebie uwagę, krzycząc i machając rękami. Zostali jednak zignorowani. W końcu, po 16 dniach, zepchnięci prądami morskimi znaleźli się z powrotem u wybrzeży Libii, w pobliżu Misraty. Wtedy żyło już tylko 11 z 72 pasażerów na pokładzie.
Dwóch kolejnych zmarło wkrótce potem. – Przeżyłem tylko dlatego, że piłem własną urynę i zjadłem dwie tuby pasty do zębów – opowiada Kurke. Obrońcy praw człowieka są oburzeni. Prawo morskie nakazuje pomoc zepsutej jednostce. – To, co się stało, stanowi przestępstwo. Z powodu bezduszności NATO i straży przybrzeżnej zmarło ponad 60 osób, w tym dzieci – grzmi ojciec Moses Zerai z organizacji broniącej praw uchodźców Habeshia w Rzymie. Organizacja domaga się śledztwa w sprawie śmierci imigrantów. Podobnie jak Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców.
– Morze Śródziemne nie może być Dzikim Zachodem. Ci, którzy odpowiadają za śmierć uciekinierów, muszą zostać ukarani – stwierdziła rzeczniczka UNHCR Laura Boldrini. To nie będzie jednak takie proste. Jak na razie żaden z krajów nie przyznał się do wysłania śmigłowca. Włosi zrzucają odpowiedzialność za akcję ratowniczą na Maltę. Władze w La Valletie twierdzą jednak, że nic nie wiedziały o łodzi z uchodźcami.