Chrześcijanie zorganizowali w niedzielę demonstrację w Kairze, protestując przeciw dyskryminacji ich Kościoła koptyjskiego. Kilkuset manifestantów rozsiadło się przed budynkiem państwowej telewizji, będącej tubą tymczasowego rządu wojskowego. Wszystko wskazywało na to, że chcą założyć miasteczko protestacyjne.
Nagle na okolicznych ulicach pojawili się członkowie radykalnych bojówek islamskich. Zaczęli obrzucać demonstrantów kamieniami i strzelać do nich z broni śrutowej. Telewizja wezwała „wszystkich uczciwych Egipcjan" do obrony władz przed wichrzycielami, którzy niszczą mienie społeczne. Wkrótce z całego Kairu zaczęły nadciągać pod budynek telewizji grupy islamskich młodzieńców uzbrojonych w kije, szable, pałki i koktajle Mołotowa. Przeważający liczebnie muzułmanie rzucili się na chrześcijan, bijąc ich, gdzie popadło.
Samochodem w tłum
Oddziały wojska i policji początkowo stały z boku, nie interweniując. Dopiero po jakimś czasie służby porządkowe przystąpiły do akcji. Jeden z wojskowych samochodów rozpędził się i wjechał nagle na chodnik w grupę Koptów.
– Widziałem, jak głowa jednego z nich dosłownie rozpadła się na dwie części. Drugi został zmiażdżony na chodniku, gdy przejechał po nim pojazd – mówił CNN mieszkający w pobliżu Ahmed Jahia.
W wyniku tego incydentu zabitych i rannych zostało dziesięć osób. Koptowie, których coraz więcej przybywało do centrum miasta, wpadli we wściekłość i rzucili się na żołnierzy. Atakowali butelkami z benzyną wojskowe pojazdy, podpalali autobusy, demolowali prywatne samochody. Walki rozlały się na plac Tahrir, gdzie na początku roku rozpoczęła się rewolucja przeciwko Hosniemu Mubarakowi. Do centrum Kairu wciąż napływały kolejne grupy Koptów i muzułmanów, przynosząc nowe zapasy butelek z benzyną i skrzynek z kamieniami. Chaos opanował miasto na prawie całą noc.