Nieformalne, niezobowiązujące i całkowicie swobodne – takie miało być wczorajsze spotkanie w Berlinie dziewięciu szefów dyplomacji krajów UE. Prócz Radosława Sikorskiego udział zapowiedzieli ministrowie spraw zagranicznych Belgii, Holandii, Luksemburga, Włoch, Hiszpanii, Portugalii i Austrii. Tematem była przyszłość integracji europejskiej. Zabrakło przedstawicieli Francji oraz Danii, ale nie dlatego, że sceptycznie odnieśli się do inicjatywy Guida Westerwellego. Mieli inne zajęcia.
Szef niemieckiego MSZ ma już zresztą plan dalszych konsultacji. Wygląda na to, że Berlin bada grunt i przygotowuje inicjatywę dyplomatyczną w sprawie Unii. Kilka dni temu Westerwelle zaskoczył w Kopenhadze propozycją podjęcia ponownie prac nad konstytucją dla Europy. Miałaby zostać zatwierdzona w ogólnoeuropejskim referendum. Chce też bardziej demokratycznej UE z prezydentem wyłanianym w wyborach bezpośrednich. To samo proponował nie tak dawno w Berlinie Radosław Sikorski.
Niemiecka strategia
Czy Niemcy mają jakąś oryginalną strategię dla Europy?
– Trudno się doszukać jasnej, długoterminowej wizji rozwoju Unii Europejskiej. Najpilniejszym zadaniem Berlina jest przeforsowanie paktu fiskalnego i wprowadzenie go w miarę możliwości do traktatów – przekonuje Paul Swiedlicki, ekspert brytyjskiego think tanku Open Europe. Jak podkreśla, pakt ten jest niezwykle ważny dla kanclerz Angeli Merkel, która pragnie za jego pomocą przekonać niemieckich wyborców, że wprawdzie RFN łoży na ratowanie Grecji i całej strefy euro miliardy, ale w zamian „poprawia" Unię, czyni ją bardziej stabilną i odporną na przyszłe kryzysy.
Niemcy nie tylko obawiają się kosztownej powtórki z przeszłości, lecz także mają wiele innych problemów związanych z obecnym kryzysem. Westerwelle zwrócił na to uwagę na niedawnym spotkaniu z zagranicznymi dziennikarzami w Berlinie, podczas którego przekonywał, że nie można koncentrować się wyłącznie na rozwiązywaniu bieżących problemów finansowych: należy przeciwdziałać odradzaniu się narodowych resentymentów i uprzedzeń. Widać to w wyraźnym wzroście nastrojów antyniemieckich, szczególnie w krajach objętych programami ratunkowymi. Swoje wyrzeczenia wiążą one z decyzjami Berlina, które nie były dokonywane pod osłoną unijnych instytucji, ale w trybie ustaleń międzyrządowych z dominującą pozycją Niemiec.