Niemiecka agencja DPA utrzymuje, że o pomoc dla przywódczyni ukraińskiej opozycji zabiega osobiście kanclerz Angela Merkel.
Doniesienia potwierdziła berlińska klinika Charité, gdzie miałaby być leczona była szefowa ukraińskiego rządu. Dwóch lekarzy z tego szpitala badało ją w kolonii karnej w Charkowie, gdzie odsiaduje wyrok siedmiu lat pozbawienia wolności za podpisanie w 2009 r. niekorzystnego dla Ukrainy kontraktu gazowego z Rosją. Orzekli, że cierpiąca na bóle kręgosłupa Julia Tymoszenko wymaga opieki lekarskiej poza murami więzienia. Ukraińskie prawo zabrania wprawdzie leczenia więźniów za granicą, ale władze w Kijowie obiecują to zmienić.
Zdaniem ekspertów to wszystko jest związane z parafowaniem umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską. Jej podpisanie zależy bowiem od sytuacji politycznej w kraju i wyborów parlamentarnych zaplanowanych na 28 października. Europejscy politycy, w tym Angela Merkel, chcieliby, by mogła w nich wystartować Julia Tymoszenko. Pojawiają się pogłoski, że przywódczyni opozycji po wyjeździe do Berlina poprosi o azyl.
– Znam ją. Ona tego nie zrobi. Mogła wyjechać z Ukrainy, zanim została aresztowana – mówi „Rz" szef Centrum Otwartej Polityki w Kijowie Ihor Żdaniw. Pytany o szanse na leczenie Tymoszenko w Niemczech odpowiada: Takie konsultacje faktycznie mają miejsce, ale nasze prawo na to nie pozwala. Jeśli chodzi o obietnice władz, że to się zmieni, już słyszeliśmy obietnicę dekryminalizacji czynu ujętego w 365. artykule kodeksu karnego, co pozwoliłoby wyjść jej na wolność. Tymczasem nic się nie zmieniło – dodaje.